21 grudnia 2011

Czy rząd zmniejszy deficyt publiczny?

W przedostatnim poście pisaliśmy, że obserwacja i badania rynku dowiodły, że deficyt publiczny zmniejszał się w 70% dzięki redukcji wydatków i tylko w 30% dzięki podniesieniu podatków. Rząd opodatkował ostatnio KGHM i dzięki temu zainkasuje sporą ilość pieniędzy. Zdaniem Ministerstwa Finansów w samym 2012 roku KGHM będzie zobowiązany odprowadzić podatek w wysokości 1,8 mld złotych. W pierwszych trzech kwartałach 2011 KGHM zarobił ok. 7,5 mld złotych. Nie jest więc trudno obliczyć, że nowy podatek nie będzie mniejszy niż ok. 25-30%. Tak więc podatki podniesione, bierzmy się za redukcję wydatków...

Deficyt budżetowy w Polsce od 1991 roku. źródło: link

... tu już jednak sprawa nie jest prosta. A szkoda, bo po raz kolejny wprowadza szarego Kowalskiego w skrajną konsternację... Zaraz, zaraz, jeśli rząd podniósł podatek, to dlaczego nie redukuje wydatków?

O jakim braku redukcji wydatków myśli Kowalski? O tym np. tutaj.

Nasz szary Kowalski nie jest wprawdzie tak wyedukowany, oczytany i mądry jak osoby decyzyjne w naszym kraju, za to jest z całą pewnością dociekliwy i zadaje kolejne pytanie: Na co właściwie wydawane są  głównie moje ciężko zarobione pieniądze?

źródło: link

Odpowiadając na pytanie Kowalskiego: NA RÓŻNE ROZLICZENIA.

Cóż, nie pozostaje Kowalskiemu nic innego jak obserwować poczynania rządu, który zdążył już podnieść podatki, a teraz planuje ograniczyć wydatki. W sytuacji rosnącego deficytu wcześniej czy później należy to zrobić, ponieważ może doprowadzić to do bankructwa.

Historia pokazuje, że kraje, które były zadłużone i nie były już w stanie spłacić swoich długów, albo bankrutowały albo próbowały spłacić swoje długi poprzez wywołanie hiperinflacji. Ani jedno ani drugie Kowalskiemu nie odpowiada. Pamięta on jednak o jednej rzeczy: w czasie hiperinflacji pieniądz papierowy zaczyna "parzyć", zaś towary zaczynają być walutą...

20 grudnia 2011

Jak spłaca się duże długi?

Na postawione w tytule pytanie odpowiedź jest prosta: zaciąga kolejne. Tak właśnie próbuje rozwiązać sytuację kryzysu w UE Parlament Europejski i inne powiązane z nim instytucje. Czy to ma sens? Czy dług spłaca się poprzez zaciąganie kolejnego? Ile w końcu kto pożycza? I czy jest to w ogóle legalne?

źródłó: link

W zasadzie zaciągnięcie nowych pożyczek ma sens o ile nowy dług zaczyna się szybciej spłacać. Matematycznie na to jak najbardziej sens. W takiej sytuacji kraje zadłużone oczywiście muszą mniej konsumować, mniej wydawać i przede wszystkim więcej pracować lub jak to mogą określać przedstawiciele szkoły austriackiej, produkować. Z psychologicznego punktu widzenia zmiana ta jest jednak zbyt dużym szokiem, aby ludzie mogli jej dokonać. Jest niemalże niemożliwe, aby człowiek, który przez lata żył w dobrobycie, nagle w świetle sytuacji kryzysowej dobrowolnie stwierdził i postanowił się wyrzec swoich wygód i sposobu życia, który odpowiadał "standardom europejskim".

Jeśli uwzględnimy, że zadłużenie krajów takich jak Portugalia, Irlandia czy Grecja wynosi ponad 100% PKB to w chwili bieżącej musieliby oni wszystko co zarobią oddać na spłatę długów i wciąż byłoby mało. A pozostają jeszcze potrzeby bytowe, jak chociażby prozaiczne jedzenie...

Zdaniem ekonomistów cała operacja może się udać. Niestety szary Kowalski nie rozumie tego co mówią mądrzy finansiści i politycy (którzy swoją drogą doprowadzili do sytuacji bieżącej) i wciąż się zastanawia... po co pożyczać pieniądze komuś, kto nie będzie w stanie ich zwrócić?

Jak to się w końcu przełoży na ceny metali szlachetnych? Jeśli operacja ratowania Europy się nie powiedzie, a do tego dojdzie kryzys Stanów Zjednoczonych, inwestorzy tradycyjnie zwrócą się ku temu co bezpieczne, a więc metalom szlachetnym.

17 grudnia 2011

Jak zarobić duże pieniądze?

Ministerstwo Finansów pokazało nam w jaki sposób zarabia się duże pieniądze. Czy chwalić? Ocenę trzeba wysunąć samemu, ale przyjrzyjmy się wpierw sytuacji bliżej...

źródłó: link

W ostatnich dniach KGHM został objęty nowym podatkiem, dzięki któremu rząd zbije krocie. Wraz ze wzrostem cen metali wzrośnie podatek, który spółka będzie zobowiązana Państwu oddać. Przy dzisiejszych cenach metali szlachetnych będą to sumy bajońskie.

Sprawa ma różne aspekty. Z jednej strony miedź i srebro (głównie) oraz złoto wydobywane przez KGHM to wciąż polskie metale, jako że pochodzą z głębi polskiego gruntu i zdaniem niektórych spółka powinna się zyskami z wydobycia podzielić co nieco. Z drugiej jednak, rząd chcąc pozyskać pieniądze wymyśla kolejne podatki, które pomogą mu niejako załatać dziury i spłacić długi. Dobrze prosperująca spółka nie narzeka na brak pieniędzy, więc czemu nie? Być może pomogą spłacić długi państwa. Ale czy na pewno?

Niech szczypta faktów przemówi sama za siebie:

Analiza doświadczeń krajów, w których miały miejsce największe redukcje długu publicznego w relacji do PKB pozwala na sformułowanie pewnych ogólnych wniosków. Po pierwsze, ponad połowa spadku relacji długu publicznego do PKB w krajach rozwijających się wynikała z szybkiego wzrostu PKB, a w ok. 1/3 - ze zmniejszenia deficytu finansów publicznychPo drugie, trwały spadek deficytu finansów publicznych wynikał średnio w 70% z redukcji wydatków publicznych, a jedynie w 30% ze wzrostu podatkówPo trzecie, w krajach rozwiniętych niemal cała redukcja długu publicznego w relacji do PKB wynikała ze spadku deficytu finansów publicznych, na który w mniej więcej równych proporcjach złożyły się spadek wydatków i wzrost podatków.


Tekst dostępny w całości tutaj. Na koniec warto dodać, że rząd potrafi jak nikt nałożyć nowe podatki, niestety gorzej wychodzi mu redukcja wydatków publicznych, o czym pisaliśmy już wcześniej (i to na pewno nie jako pierwsi). Podatek nałożony. Teraz czekamy na redukcję wydatków...

Pozostaje jeszcze pytanie: jak to się przełożyć może na metale szlachetne? W prawdzie ceny metali ustalają rynki londyński oraz nowojorski, ale opodatkowanie KGHMu nie może być obojętne wobec ustalania cen metali. Jeśli kopalnie będą opodatkowywane w wielu krajach w coraz większych stopniu to jednym z prawdopodobnych tego konsekwencji będzie wzrost cen metali szlachetnych. I choć zabrzmi to banalnie, to czy rząd nie pomaga w tej sytuacji zarabiać posiadaczom metali?

14 grudnia 2011

Sens wydawania pieniędzy w kryzysie

Dziś krótki przegląd prasy internetowej. Na serwisie rp.pl pojawił się tekst poświęcony przedświątecznym zakupom. Chodzi o tzw. Czarny Piątek, w trakcie którego Amerykanie oddają się szałowi zakupowemu. Czy to ma sens? Cóż, pytanie powinno brzmieć "czy jakikolwiek szał ma sens"? Ale o tym za chwilę...


źródło: link

Póki co warto przypomnieć sobie jedną z rzeczy, które mówi Peter Schiff (dla nie poinformowanych człowiek, który przewidział m.in. kryzys ostatnich lat): gospodarka rozwija się wtedy kiedy ludzie pracują i produkują oraz oszczędzają. Nie można więcej wydawać niż się zarabia. Innymi słowy: jeśli ktoś więcej wydaje niż zarabia to ostatecznie musi zbankrutować. Aby zobrazować to co mamy na myśli rzućmy okiem na bieżącą sytuację w południowej Europie...

Zgodnie z dzisiejszymi danymi dług Grecji wynosi 157% PKB. Prosto rzecz ujmując, oznacza to, że to co Grek wyprodukuje i sprzeda za wartość 100€ oddaje, a do tego wciąż będzie jeszcze winien 57€. Za wszystko co Grek zarobi musi spłacać długi. A co z życiem? Dług jego kraju rośnie więc szybciej niż zdolność jego spłaty. Czy jest więc sens pożyczać takiemu dłużnikowi kolejne pieniądze?

Wróćmy jednak do naszych Amerykanów. W przytoczonym tekście na serwisie rp.pl czytamy relację pewnego małżeństwa:

Chcemy kupić 42-calowy telewizor Sharpa za 200 dolarów i laptopa Toshiby za 350 dolarów. Normalnie musielibyśmy wydać dwa razy więcej - opowiadali „Rz" Michelle i Aaron Vrabel, młode małżeństwo, które na kilkanaście godzin zostawiło dzieci pod opieką dziadków. -  Przy takim stanie gospodarki, musisz liczyć każdego centa - podkreślała zaś Debbie Buchanan, która na liście zakupów miała między innymi garnki i poduszki

Kiedy kraj tonie w długuinflacja rośnie coraz szybciej, krach wisi w powietrzu, jest sens kupować nowy telewizor, nawet po przecenie? Czy kiedy trzeba zaciskać pasa, istnieje jakikolwiek sens aby hulać jeszcze bardziej?


Analitycy z Mastercard SpendingPulse szacują, że w tym roku Amerykanie mogą wydać w Czarny Piątek ponad 20 mld dolarów. Według ich danych w zeszłym roku kupujący wydali tego dnia - zarówno w tradycyjnych sklepach, jak i w Sieci - 19,3 mld dolarów, o 4 proc. więcej niż w 2009 roku.
Wartość sprzedaży detalicznej podczas całego przedświątecznego sezonu ma według prognoz NRF wynieść 465,6 mld dol., czyli o 2,8 proc. więcej niż przed rokiem. W 2010 roku wartość sprzedaż wyniosła 452 mld i była wyższa o 5,2 proc. niż rok wcześniej.

13 grudnia 2011

Wbrew logice

W prawdzie politycy pięknie mówią i wszystko potrafią wyjaśnić jak nikt inny dlaczego w Unii jest kryzys, a obywatele doświadczają tego konsekwencji. W końcu są fachowcami i właśnie dzięki temu, że znają się taaaak dobrze na swojej pracy zajmują takie a nie inne stanowiska. Zwykli obywatele niestety nie rozumieją tych mądrych pojęć, którymi politycy operują, a oni z kolei wydaje się, że nie potrafią wytłumaczyć kryzysu finansowego prosto i jasno. Postawić więc należy pytanie w sposób niezwykle prosty, aby nie narazić się na otrzymanie zbyt skomplikowanej odpowiedzi....

żródło: link

Dlaczego ktoś kto sam tonie w długach po uszy ma oddawać swoje pieniądze innym ludziom?

Kryzys strefy Euro doprowadził do sytuacji, w której państwa członkowskie są nakłaniane do zrobienia "zrzutki", która niejako ma pomóc w wyjściu z kryzysu. I to właśnie jest wbrew logice. Dlaczego ktoś kto na własnym podwórku nie może poradzić sobie z zadłużeniem ma dodatkowo sponsorować innych?

Minister spraw zagranicznych Czech (na zdjęciu powyżej) zadeklarował, że jest za tym, aby Czesi partycypowali w sponsorowaniu Międzynarodowego Funduszu Walutowego. I to jest właśnie dziwne, ponieważ:
a. MFW z racji definicji ma ratować zadłużone kraje członkowskie, a nie być ratowanym
b. Karel Schwarzenberg twierdzi, że Czesi powinni "odpalić" MFW 3,5 mld €, podczas gdy sami w 2010 mieli dług w wysokości ponad 56 mld €, a w tym jest on jeszcze wyższy

Głos rozsądku zajął Vaclav Klaus, który stwierdził, że Czesi nie powinni pożyczać pieniędzy innym dłużnikom. A jak jest u nas?

Polska jest gotowa oddać do 10 mld € MFW. Uzasadnienia są doprawdy piękne i zgodne z najwyższymi wartościami, które leżą u fundamentów jedności Europy, tyle że prosty Kowalski wciąż nie rozumie... dlaczego ma pomagać krajom, które wpadły w długi na własne życzenie, a sam ma coraz mniej...

Polski dług publiczny na chwilę bieżącą wynosi ok. 180 mld €. Dług ten rośnie nieustannie. Dlaczego mamy więc sponsorować tych, których zegary długu publicznego rosną jeszcze szybciej?