02.09.2011, tj. równo 3 tygodnie temu srebro było wyceniane na ponad 43$/oz. Dziś jego cena to 35$. W ciągu trzech tygodni srebro spadło więc o blisko 19%. Co to oznacza? Czy bańka zaczęła pękać? Czy ktoś manipuluje rynkiem? A może po prostu inwestorzy rzeczywiście się wystraszyli i zaczęli wyprzedawać swój metal w obawie o jego dalszy spadek?
Ile analiz, tyle opinii. I wszystkie mogą być nawet słuszne. Złe dane z USA, wprowadzenie operacji Twist, wzrost dolara, możliwość powortu recesji, a przez to mniejsze zużycie srebra w przemyśle (nie zapominajmy, że to przemysł mocno napędzał rynek srebra przez ostatnie lata), itd.
Czy rzeczywiście należy sprzedać już srebro?
17.03.2008 roku srebro kosztowało prawie 21$/oz. Huczyło już i buczyło o kryzysie. 24.10.2008 srebro zeszło poniżej 9$/oz. W ciągu lekko ponad pół roku straciło ponad 55%. Co się działo później, każdy wie. Ten kto wtedy kupił srebro z pewnością tego nie żałuje. Poniżej wykres, który pokazuje jak srebro "zanurkowało", żeby potem "wypłynąć" w glorii i chwale...
Srebro należy traktować długoterminowo. Ci, którzy liczą na szybki zysk niech uzbroją się w mocne nerwy. Rynek to sinusoida, która raz idzie w górę, a raz w dół. Mniej doświadczeni kupują na górce, a widząc spadek zamiast trzymać pozycję sprzedają ze stratą. Ci, którzy kupują srebro i chowają je do skarpety z myślą o wyciągnieciu monet i sztabek za dobrych parę miesięcy lub lat robią najlepiej.
To, że srebro nurkuje nie oznacza, że należy je wyprzedawać. Przedstawiony wykres pokazał, że srebro po spadku zdołało się porządnie odbić. To, że zanurkowało wynikało z recesji, którą jak wiele wskazuje politycy i sfera bankowa zafunduje nam być może nie raz jeszcze w najbliższych latach. Zdarzyć się też może, że od czasu do czasu jakaś "szara eminencja" rynku pociągnie tu i ówdzie za sznurek i na chwilę cena pójdzie mocno w dół lub w górę (przykład: kwiecień 2011). Stare jednak powiedzenie mówi, że z trendem wygrać nie można. W ogólnym więc rozrachunku srebro ze złotem i tak zbiorą największe laury, jeśli tylko będziemy zmierzać tam gdzie kierują nas politycy i bankierzy.
A na koniec jeszcze jeden wykres, tym razem z opracowania własnego. Pokazuje on jak rosły i spadały ceny 4 metali szlachetnych: złota, srebra, platyny i palladu. Te 2 ostatnie są średniej atrakcyjności dla inwestorów w porównaniu z dwoma pierwszymi. Niemniej jednak istnieje pewna zależność, która pokazuje, że albo wszystkie idą w górę albo wszystkie idą w dół. To, że srebro i złoto wzbijają się najwyżej wynika z ich specyfiki (o czym będziemy pisać w następnych postach). Na chwilę bieżącą warto zaobserwować, że jak idzie recesja to nie ma mocnych. Wszystko leci w dół. Kiedy jednak mamy do czynienia z kryzysem monetarnym tak jak teraz, to mimo spadku różnego rodzaju aktywów, złoto i srebro zmierzają jednak w górę.