27 lutego 2012

Europa Ameryka

Peter Schiff do upadłego podkreśla, że banki centralne (zwłaszcza FED) próbując ożywić gospodarkę poprzez utrzymywanie niskich stóp procentowych w gruncie rzeczy nas zabijają. Co oznacza niska stopa procentowa? Oczywiście tani kredyt. A co oznacza kredyt? Oczywiście dług. A co oznacza dług? Cóż... polecamy obserwować Grecję i cyrk Paryża z Berlinem wokół sceny ateńskiej...

źródło: link

Ale dzisiejszy gazety i portale są skupione na gali wręczenia Oscarów, udaremnieniu zamachu na Putina, śmierci Ryśka z Klanu, itp. I choć dla wielu osób tego typu informacje doprawdy mają znaczenie, to z pewnością mogą stracić na znaczeniu w obliczu tego czego jeszcze gołym okiem nie widać. A media jak wiadomo zwracają uwagę tylko na to co wzbudza bezpośrednią i jak najbardziej widoczną sensację, bez względu na to jak krótkotrwała ona może być. Kiedy złoto biło rekord notowań latem 2011 nagłówki gazet krzyczały "Złoto! Złoto!". Ale kiedy nie ma sensacji, nie ma nagłówków. Metale szlachetne idą ostatnio w bok, a to w końcu takie nudne... co innego goła pupa Dody...

Cóż... szary Kowalski zawsze lubił medialny hałas, czy to wokół nagich pośladków czy wokół powoływania kolejnych komisji śledczych, byle nie było nudno. Ale mądry pieniądz lubi ciszę.

Póki co słyszymy o dobrych wynikach zza Oceanu i postępie w "wyciąganiu" Grecji z opałów. Giełdy idą w górę, nastroje podobnie. Ale Schiff słusznie zwraca uwagę, że sytuację gospodarczą należy postrzegać długoterminowo, zaś kłopoty Europy to tylko preludium do tego co zbliża się do Stanów Zjednoczonych. A ich kłopoty oznaczają kłopoty dla wszystkich.

21 lutego 2012

6.000.000.000.000 $

W ostatnich dniach podano informacje, że pewna grupa ludzi fałszowała obligacje amerykańskie. Ich "wartość" opiewała na, bagatela, 6 000 000 000 000 $.

źródło: link

W prawdzie obligacje to nie banknoty, zaś fałszerze byli Włochami, a nie Amerykanami, nie mniej jednak incydent skłania do refleksji. Dlaczego kawałek papieru ma posiadać określoną wartość, skoro nie stanowi wartości obiektywnej? Rząd może drukować banknoty oraz inne papiery wartościowe w zgodzie z prawem. Obywatele czyniąc to samo idą do więzienia. Póki co systemy pieniądza fiducjarnego* JESZCZE funkcjonują, ale jak postąpią rządy demokratycznych państw, których obywatele w pewnym momencie powiedzą "nie chcemy posługiwać się śmieciowym pieniądzem, chcemy coś czego nie można drukować i podrabiać, ponieważ w dotychczasowym systemie to my najwięcej tracimy".

Na razie politycy mają prawdziwą alergię na wszystko co mogłoby zagrozić "papierkom". Wspaniałym tego potwierdzeniem jest mały lub niemalże zerowy odzew na kontrowersyjne wystąpienie europosła Godfrey'a Bloom'a. Zdecydowanie godne uwagi i pokazujące jednocześnie reakcje na porażające słowa prawdy wypowiedziane przez angielskiego europosła. Niestety żyjemy w czasach kiedy prawda i wartość obiektywna nie brylują na salonach i w systemach monetarnych. Z tego też powodu wciąż posługujemy się banknotami, których koszt produkcji zamyka się w kilkudziesięciu groszach od sztuki.

* Drobna lekcja ekonomi: pieniądz fiducjarny - waluta nie mająca oparcia w dobrach materialnych. Pochodzenie nazwy od słowa fides (łac.), tj. wiara. Wygląda więc na to, że posługujemy się walutą na wiarę.

16 lutego 2012

Złoto w Indiach

Są kraje, w których zamiłowanie wobec złota zakrawa niemalże na obłęd. Takim krajem są Indie. Co wyniknie z ich kulturowej skłonności gromadzenia złota czas pokaże. Jeśli jednak kryzys nadejdzie, a złoto wybije się w górę po raz kolejny Indie pomimo "obłędu złota", na który "cierpią" mogą być bardzo szczęśliwi w swoim opętaniu. Wideo mówi samo za siebie. No i te urocze hinduski...


Swoją drogą warto pamiętać, że Indie to także jeden z największych konsumentów srebra, o którym się już tak głośno ostatnio nie mówi. No cóż, jeśli mądry kapitał lubi ciszę to o srebrze film będzie dopiero za jakiś czas.

15 lutego 2012

Złoto i srebro w mediach część 2

Wiadomo więc, że umysł jest podatny na przyswajanie komunikatów, a więc tak kłamliwych jak i prawdziwych. Kreowanie opinią publiczną przez stosowanie propagandy i mediów wykorzystuje jeszcze jeden mechanizm ludzkiego umysłu. Jest nim tendencja człowieka do sprawnego, a nawet automatycznego wymyślania uzasadnień. Człowiek nie rozumiejąc czegoś MUSI znaleźć uzasadnienie. Jest to fakt naukowy. Samo uzasadnienie zagadki, niejasności, sprzeczności daje poczucie ulgi. Jak go nie ma to pojawia się dyskomfort. Z tego też powodu umysł preferuje błędne uzasadnienie niż żadne. No bo czyż nie jest niewygodne nierozumienie poniższej iluzji?

 źródło: link

Każdy jest w stanie podać kilka uzasadnień, dlaczego dany ruch społeczny jest szkodliwy, dany człowiek groźny lub dany metal nieodpowiedni dla systemu monetarnego... Proszę podać 5 powodów, dla których wysokie podatki są dobre i pożyteczne lub dlaczego powinniśmy mieć elektrownię w Gąskach (do wyboru):

1.
2.
3.
4.
5.

Czyż nie jest to proste? Co robić z kontrargumentami? Oczywiście NIC.

A teraz proszę podać 5 powodów, dla których pieniądz papierowy oparty na długu jest lepszy od standardu złota:

1.
2.
3.
4.
5.

Co przemawia za tym, że mamy do czynienia z bańką (nie mylić z korektą) na złocie:

1.
2.
3.
4.
5.

Dalej, proszę podać 5 powodów, dla których należy pożyczyć kolejne pieniądze Grecji (która notabene do tej pory pokazała jak się je zamienia w jeszcze większy dług). Pytanie proszę potraktować poważnie:

1.
2.
3.
4.
5.

I w ten sposób to działa. Mówi się, że istnieje możliwość całkowitego wyłączenia internetu. Sytuacja absolutnie skrajna, ale gdyby miała miejsce to Kowalski staje się wystawiony na działanie mediów. Jak ma odczytywać wówczas komunikaty z nich płynące? Jeśli nie będzie tego wiedział to przyjmie każde uzasadnienie, bo złe uzasadnienie jest lepsze niż żadne.

Czas na namacalny przykład: kto zyskuje i kto traci w sytuacji wycofania biopaliw i skąd wiemy, że komunikat o ich szkodliwości jest w 100% prawdziwy? Proszę podać 5 powodów dla których Kowalski powinien kupować droższe paliwo.

A jakie będą do nas płynąć komunikaty kiedy sytuacja gospodarcza zacznie robić się nieciekawa i będziemy mieć do czynienia z prawdziwym kryzysem? Czas na chwilę spekulacji...

1. Obwinić należy PIIGS, gdyż to one przez nieodpowiedzialną politykę naraziły na kryzys całą Europę, w tym Polskę.
2. Winą za złą sytuację gospodarczą należy ewidentnie obciążyć spekulantów. To oni w swojej chciwości i bezwzględności narazili rynki na straty.
3. Polska poradziłaby sobie lepiej gdyby rządy poprzedniej partii nie wyrządziły tyle szkód. Ich polityka była nastawiona na rozliczanie agentów, a nie na budowanie silnej gospodarki.
4. Gospodarka jest w zastoju przez zbyt wysoką stopę procentową. Należy ją obniżyć żeby ożywić rynki.
5. Banki komercyjne zachowywały się zbyt lekkomyślnie udzielając łatwych kredytów. Był to błąd, przez którego konsekwencje cierpimy teraz my wszyscy.
6. Mamy starzejące się społeczeństwo, a liczba osób w wieku produkcyjnym maleje z każdym rokiem. Z tego powodu mamy kryzys i dlatego musimy podnieść podatki i wiek emerytalny.
7. Wymyśl swoje uzasadnienie
8. Wymyśl swoje uzasadnienie
9. Wymyśl swoje uzasadnienie

I tak dalej, można wymyślać w nieskończoność. Ilu Kowalskich uwierzy w każdą brednię, którą przedstawi się w mediach wystarczającą ilość razy? Wielu. Niestety wielu...

 źródło: link

14 lutego 2012

Złoto i srebro w mediach część 1

W jednym z ostatnich wpisów zwracaliśmy uwagę na to, że rządom odpowiada kiedy obywatele nie są świadomi prawdziwych motywów ich działania. Dla pewnej części jest to oczywiste, innym (większości) nawet przez chwilę myśl ta nie przeszła przez głowę. Ale jak to się ma do metali szlachetnych?


źródło: link

Od początku. Istnieje w psychologii znana anegdota, która obrazuje pewien mechanizm. Dotyczy ona słonia. Czytelniku, zanim zaczniesz czytać dalej, pamiętaj, aby nie myśleć o różowym słoniu. Czytając koniec wpisu, również pamiętaj aby nie myśleć o różowym słoniu.

Wracając do tematu, mistrzowie propagandy wiedzieli doskonale, że komunikat musi być prosty, z uzasadnieniem oraz wielokrotnie powtarzany, aby ludzki umysł zaczął go przyswajać, a nawet w niego wierzyć. Dlaczego? Dlatego, że z natury nie kwestionuje on autentyczności komunikatu i nie docieka prawdy. Mechanizm ten idealnie jest wykorzystywany przez media, których komunikaty mogą być wybiórcze i zniekształcać obraz rzeczywistości. Powtarzanie określonego komunikatu (aha! za pamięci, proszę nie myśleć o różowym słoniu) zaczyna więc sprawiać, że ludzie AUTOMATYCZNIE zaczną powtarzać myśli i słowa zaczerpnięte z zewnątrz. W ten sposób zaczynają funkcjonować opinie i poglądy, które kreowane są przez największe środki masowego przekazu. I nie ma znaczenia co i kto rzeczywiście stoi za danym komunikatem, liczy się tylko to co on zawiera.

Standard złota i srebra nie obowiązuje od wielu lat. Istnieją liczne teorie i opinie, wedle których złoto nie jest dobrym rozwiązaniem dla gospodarek lub co gorsza, że "pieniądz" papierowy jest idealny. Idąc tym tokiem należy zacytować R.A. Wilsona*, który twierdzi, że "umysł jest dziwką". Cytat ten obrazuje idealnie omawiany mechanizm, gdyż oddaje sedno sprawy: w umyśle człowieka pojawia się to co do niego dociera z zewnątrz w danej chwili. W jednej chwili to, w drugiej tamto. Jeśli komunikat zachowa swoją ciągłość  i jest taki sam przez dłuższy czas, zakorzeni się w konsekwencji w umyśle człowieka. A ten z kolei zacznie go w końcu AUTOMATYCZNIE powtarzać. Aż do momentu kiedy nowa informacja nie zacznie penetrować umysłu... I tak w kółko i na okrągło...

Osoby i instytucje będą zawsze zwracać obiektyw kamery w kierunku tego co będzie kreować i uzasadniać wygodny dla nich pogląd. ZAWSZE.

Przez ostatnie dziesięciolecia wpojono nam, że pieniądz papierowy jest dobry, a złota należy mieć max. 5-10% w swoim zdywersyfikowanym portfelu. W dniu dzisiejszym wielu żałuje, że myślało w ten sposób 10 lat temu.

A żeby lepiej to podkreślić to warto nawiązać do - choćby jednego z wielu - Peter'a Schiff'a, który  głosił m.in hasła o nadchodzącym wzroście cen złota i srebra oraz swego czasu o pęknięciu bańki nieruchomości. Rzecz jasna w publicznych mediach był wyśmiewany, wyszydzany i obrzucany... starymi i utartymi argumentami o pożyteczności inflacji, uniwersalności drukowania pieniędzy jako panaceum na spowolnienie gospodarcze oraz nad wyraz optymistycznymi danymi i prognozami dotyczącymi rozwoju branży mieszkaniowej. Kto miał rację, można przeczytać w tym miejscu.

Koniec wpisu. C.D.N.

* Autor książki "Psychologia kwantowa", która wyjątkowo dobrze wyjaśnia w jaki sposób nasz własny umysł ulega kłamstwom i iluzjom (i nie mówimy tu o oklepanych iluzjach optycznych), lecz o praniu mózgu, manipulacji werbalnej i ograniczeniach na drodze poznania rzeczywistości

10 lutego 2012

Cena złota a nieruchomości

W poprzednim wpisie podkreślaliśmy, że niewiedza społeczeństwa sprzyja rządzącym. Dlaczego? Dlatego, że łatwiej się wówczas manipuluje obywatelami. Rządy nie przyczyniają się praktycznie do szerzenia takiej wiedzy, dzięki której Kowalski lepiej rozumiałby postępowanie osób rządzących. Jedną z takich kwestii jest rola złota i srebra w systemie gospodarczym.

źródło: link

W dawnych czasach kiedy obowiązywał standard złota i srebra nikt nie znał pojęcia inflacji. Fakt faktem, zjawisko to istniało. Przykładowo w nieistniejącym już cesarstwie rzymskim do srebrnej monety zaczęto  w pewnym momencie dodawać miedź, najpierw troszkę, potem trochę, a potem coraz więcej. Z kolejnymi latami moneta taka stawała się całkowicie miedziana, więc było to nic innego jak osłabianie wartości środka płatniczego. W dzisiejszych jednak czasach zmniejszanie siły nabywczej środka płatniczego określa się jako pożyteczne dla rozwoju gospodarki. W jaki sposób? W bardzo prosty. Banki centralne otwarcie przyznają się do stosowania strategii bezpośredniego celu inflacyjnego i utrzymania go na określonym poziomie "dla dobra" stabilnego rozwoju. Słyszymy i czytamy, że określony poziom inflacji sprzyja rozwojowi gospodarczemu. Ale nikt nie mówi, że inflacja jako wzrost podaży pieniądza jest niczym innym jak czynnikiem powodującym wzrost cen i sprawiającym, że stać nas na coraz mniej. Zjawisko te jest prawdziwie brzemienne w skutki.

Cały system opiera się na ciągłym zwiększaniu długu, zaś temu z kolei towarzyszą tzw. bańki, ot choćby bańka nieruchomości. I tu właśnie dochodzimy do meritum.

Rynek mieszkań w ostatnich latach zaczął wchodzić w recesję, a cenowe nurkowanie dopiero się zaczyna. W tym poście pisaliśmy o relacji ceny srebra do cen mieszkań w Polsce. Dziś czas na powtórkę, tyle że zamiast srebra przyjmujemy złoto. Pierwsze zestawienie dla okresu 2002-2010. Kryteria te same, a więc: kursy i ceny uśrednione*, Warszawa.

cena m² $ Au $ Au PLN m² w Au
2002 3594 3,95 310 1224 2,94
2003 3892 3,83 363 1390 2,80
2004 4341 3,73 410 1529 2,84
2005 4879 3,01 445 1339 3,64
2006 7354 3,26 625 2037 3,61
2007 8659 2,88 695 2001 4,33
2008 9380 2,45 872 2136 4,39
2009 8934 2,99 972 2906 3,07
2010 8254 2,84 1219 3461 2,38


A teraz rok 2011. Kursy złota i waluty z początku miesiąca (kurs złota, kurs waluty, ceny mieszkań).

cena m² $ Au $ Au PLN m² w Au
01.2011 8367 2,98 1420 4231 1,98
02.2011 8389 2,84 1341 3808 2,20
03.2011 8445 2,86 1428 4084 2,07
04.2011 8355 2,84 1426 4049 2,06
05.2011 8311 2,65 1563 4141 2,01
06.2011 8300 2,74 1545 4233 1,96
07.2011 8280 2,72 1484 4036 2,05
08.2011 8256 2,76 1627 4490 1,84
09.2011 8250 2,89 1825 5274 1,56
10.2011 8241 3,32 1656 5497 1,50
11.2011 8220 3,2 1714 5484 1,50
12.2011 8206 3,34 1736 5798 1,42
01.2012 8245 3,44 1599 5500 1,50


Wnioski narzucają się same: ten kto mając 50.000 PLN w 2002 roku kupił złoto, a nie przeznaczył je na kapitał wstępny na mieszkanie na kredyt, dziś za równowartość tego złota może kupić sobie kawalerkę. 

* Podane ceny są uśrednione i większość z dostępnych w chwili obecnej mieszkań jest wyraźnie tańsza. Chcemy tylko wskazać na kierunek w jakim zmierza relacja ceny metalu do ogólnych cen na rynku mieszkań.

Gorzka refleksja

Wydarzenia ostatnich miesięcy ewidentnie wskazują, że czara goryczy zaczyna się przelewać. Rosnący dług, zamieszki społeczne, próby inwigilowania, a przez to kontrolowania obywateli, konflikty militarne, wzrost cen żywności, ropy i metali szlachetnych, wszystkie te rzeczy, a nawet wiele innych ewidentnie wskazują na to, że nadchodzi czas globalnej zmiany. Istnieje jednak wciąż liczne grono osób, które z dziwnych powodów reaguje oporem wobec wniosków do jakich bieżąca sytuacja nas skłania.

Mowa tu o: (1) politykach* i innych "bojownikach" społecznych, którzy wierzą, że kraje zachodnie unikną kryzysu dzięki kolejnym ustawom, regulacjom, bailout'om, itp.; (2) obywatelach, którzy wierzą, że rząd jest zdolny, aby uratować kraj (a więc i ich samych też) przed kryzysem. Pierwszym gatunkiem dziś zajmować się nie będziemy. Drugiemu należy poświęcić chwilę.

To co leży u podłoża tego zjawiska to nic innego jak ignorancja. Czy wynika ona z ludzkiej natury czy też ktoś ją nam zaszczepił, tego nie wiemy. Jest jednak całkowicie oczywiste, że sferze rządzącej odpowiada kiedy obywatel nie chce wiedzieć jak działa system. Aby posiąść tą wiedzę musi on zacząć myśleć i kwestionować informacje, które przekazuje mu się w szkole, a nawet mediach. Mało tego! Musi wyjść poza ramy wiedzy, które zostały ustalone przez ministerstwa. To jednak wymaga wysiłku poznawczego, a w czasach cenzury nawet podjęcia ryzyka...

... lecz wysiłek to wysiłek i nie każdemu się chce. A pamiętać trzeba, że to Kowalscy tworzą społeczeństwo i to oni stanowią większość. Oni też mają siłę, która pozwala na wprowadzanie bądź blokowanie zmian. Ale, na przykładzie Stanów Zjednoczonych, w jakim kierunku ma zmierzać kraj kiedy jego obywatele nie znają matematyki elementarnej? Stare, aczkolwiek szokujące nagranie absolutnie obowiązkowe. Sprawia, że człowiek przestaje się dziwić dlaczego większość obywateli USA kompletnie nie zdaje sobie sprawy z tego w jakim kierunku prowadzą ich politycy...


A żeby nie było, że w cudzym oku kłos dostrzegamy to podajemy szczyptę gorzkiej prawdy na nasz własny temat.

* Nie uwzględniamy tego typu polityka, który wie w jakim kierunku zmierzamy, ale nie daje tego po sobie poznać i próbuje wykorzystać ciszę przed burzą. Skrycie przygotowuje się na to, na co powinni wszyscy obywatele, lecz nikomu o tym nie mówi. Na zewnątrz oczywiście "walczy" dla dobra kraju głosząc hasła, że różne działania rządu uchronią nas przed najgorszym.

7 lutego 2012

Cena złota a konflikt w Iranie

Na portalu www.tvn24.pl można sobie przeczytać o kolejnych sankcjach jakie USA nakładają na Iran. To akurat było do przewidzenia i dziwi, że jeszcze nie mamy inwazji. Naszą uwagę jednak zwrócił pewien fragment, który wymaga wyjaśnienia. Mianowicie:

źródło: link

Zdaniem Białego Domu sankcje są niezbędne, ponieważ manipulacje Banku Centralnego Iranu stanowią "ryzyko nie do zaakceptowania" dla międzynarodowego systemu finansowego ze względu na "niedostatki w irańskim systemie zapobiegania praniu pieniędzy.

To czy Iran robi manipulacje czy pierze pieniądze, tego nie wiemy. Nie jesteśmy bankierami i nie mamy wglądu w księgi rachunkowe. Jesteśmy jednak przekonani w 100%, że Iran jak najbardziej zagraża międzynarodowemu systemowi finansowemu, który jest oparty na długu i faworyzuje stosowanie pieniądza fiducjarnego, a więc takiego który nie ma w niczym pokrycia (czyt. jest pusty i obiektywnie bezwartościowy). Iran czyni zdecydowany krok w kierunku odejścia od współczesnego systemu monetarnego, który w gruncie rzeczy zniewala niemalże wszystkich wobec najwyższych instytucji amerykańskich. Powrót do standardu złota jest jak najbardziej zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych, ponieważ sprawi, że amerykańska waluta osiągnie swoją właściwą wartość (tj. okolice zera), a w konsekwencji pozbawi władzy i wpływów szeregu polityków, bankierów i innej maści wyzyskiwaczy. Doprowadzi jednocześnie do kryzysu na niespotykaną dotąd skalę, bynajmniej dlatego, że wszystko co do tej pory wydawało się mieć wartość zniknie w mgnieniu oka. Obligacje skarbowe i banknoty emitowane przez FED mogą osiągnąć wartość makulatury (powtórka z lat '20 Republiki Weimarskiej); rozliczenia giełdy surowców nie będę mieć miejsca w USD, choć teraz jest to "obligatoryjne"; ludzie i instytucje zabezpieczające się USD jako aktywem "bezpiecznym" stracą owoce swoich długich lat pracy. American dream pęknie jak bańka mydlana. Mówi się o tym od długich lat, ale dopiero teraz sytuacja nabiera rozpędu.

Sam zaś Mahmoud Ahmadinejad twierdzi, że rewolucja islamska będzie postępować. I choć wszystko brzmi jak iście katastroficzny scenariusz, to w świetle bieżących wydarzeń trzeba być ignorantem, aby twierdzić, że rynek globalny utrzyma swoje status quo. Jeśli trend polityczny będzie się rozwijać zgodnie z naszymi przewidywaniami to cena złota (jako opozycyjna wobec wartości dolara) poszybuje hen hen wysoko w górę.


2 lutego 2012

Inflacja według supermarketu

W sieci pojawił się tekst, wedle którego minister zawstydził banki. Chodzi o to, że oprocentowanie obligacji skarbowych emitowanych przez skarb państwa jest wyższe niż niejednej lokaty. Co więcej, czytamy, że "mniej niż co trzecia zakończona roczna lokata przyniosła realne zyski po uwzględnieniu 19-proc. podatku i GUS-owskiego wskaźnika wzrostu cen"


Pojawia się pytanie: skąd minister weźmie pieniądze na spłatę odsetek tych obligacji? Dodrukuje czy też może nałoży nowe podatki? Zaczynamy być świadkami rosnącej spirali odsetek od wszelkiej maści długów. Jeśli rosną zaciągane długi, to jeszcze szybciej rosną odsetki. Jeśli rośnie oprocentowanie obligacji skarbowych to musi wzrosnąć opodatkowanie lub podaż pieniądza (można jeszcze zmniejszyć radykalnie wydatki w obrębie aparatu rządowego i administracji państwowej, ale na to nie liczymy), etc. A jeśli rośnie podaż pieniądza to rośnie inflacja. Ostatecznie za wszystko najwięcej zapłaci Kowalski.

Jest początek lutego i od dziś na początku każdego miesiąca będziemy mierzyć inflację naszymi własnymi metodami. Nie jest ona w prawdzie idealna pod względem rzetelności statystycznej, ale badanie ma charakter poglądowy. Na początku każdego miesiąca będziemy podawać ceny kilku podstawowych produktów, których sprzedaż nie jest mała, więc i mniejsze obawy, że znikną one z półek. Za każdym razem ceny będą pochodzić z tego samego źródła. Jak widać na zdjęciu jest to Carrefour warszawskiej Arkadii. Jako że dziś zaczynamy to podane ceny są bazowe. 

1. Olej Wielkopolski 1L: 6,19 zł
2. Ryż Biały Sonko 1kg: 2,79 zł
3. Dżem z Łowicza 280g: 3,89 zł (ananasowy)
4. Kakao DecoMorreno 80g: 3,89 zł
5. Cukier Diamant 1kg: 3,59 zł (mamy nadzieję, że nie będzie więcej manipulacji na cukrze)
6. Kefir Zott 400g: 1,49 zł
7. Wafelek Prince Polo: 1,19 zł
8. Masło łaciate kostka: 4,49 zł

Co wyjdzie z naszego mierzenia czas pokaże, ale przynajmniej wiemy, że to my mierzymy, a nie rząd.

1 lutego 2012

Co z polską miedzią i srebrem?

We wczorajszym poście wyrażaliśmy naszą postawę wobec postępowania rządu oraz ubolewanie nad brakiem człowieka z charakterem, który postępowałby w zgodzie z podstawami zdrowej ekonomii. W prawdzie do ukształtowania się systemu monetarno-gospodarczego, który w teorii i praktyce nie opierałby się na długu i całkowitej eksploatacji obywateli oraz przedsiębiorstw jeszcze bardzo daleko, ale co do obecności ludzi z charyzmą zapaliło się światełko w tunelu.

źródło: link

Mowa o Panu Robercie Raczyńskim, Prezydencie Lubina, który wyraził swój sprzeciw wobec zaborczej i ograniczającej rozwój KGHMu polityce polskiego rządu. Chwała mu za to. No i trzeba mieć charakter, żeby nie być konformistą wobec premiera rządu polskiego. A poniżej fragmenty jego listu do naszego premiera:

To ogromne, liczone w miliardach złotych rocznie, obciążenie podatkowe dla największego polskiego przedsiębiorstwa przyniesie dwa bardzo negatywne skutki.

Po pierwsze pozbawienie KGHM Polska Miedź S.A. środków na inwestycje zahamuje rozwój przedsiębiorstwa, bowiem nie będzie możliwe prowadzenie bardzo kosztownych prac pozwalających zagospodarować nowe złoża miedzi, o których wspomina się w uzasadnieniu do projektu uchwały (str. 11). Brak dostępu do nowych złóż to stagnacja regionu Zagłębia Miedziowego w perspektywie 20 najbliższych lat. Bezrobocie, wykluczenie społeczne, brak perspektyw na godne życie znane są Dolnoślązakom, którzy widzieli upadek Wałbrzycha po zamknięciu tamtejszych kopalń węgla kamiennego. 

Drugi aspekt nowego podatku to naruszenie prawa finansowego. Moje oburzenie wywołuje fakt, że nikt z Pana doradców nie próbuje nawet zauważyć negatywnego wpływu nowego podatku na budżety jednostek samorządu terytorialnego.

Jak się potoczą losy tej sprawy pokaże dopiero czas. My trzymamy kciuki, że zdecydowany krok Pana Prezydenta Lubina nie pójdzie na marne, zaś rząd powściągnie swoje żądze i zrozumie, że podstawą rozwoju gospodarki jest m.in. połączenie pracy produkcyjnej z minimalizacją kosztów w systemie administracyjnym. Nakładanie podatku na KGHM służy w tej chwili spłacie absurdalnego długu, a w dłuższej perspektywie jeszcze bardziej obciąży nasze Państwo i jest w gruncie rzeczy niczym innym jak strzałem we własne kolano.