Słusznie wskazano w jednym z komentarzy w naszym bieżącym cyklu o ekonomii, na rolę usługodawców. Czy liczy się tylko produkt? Czy szacunkiem należy obdarzyć jedynie wytwórcę, którego owoce pracy bezpośrednio służą przedłużeniu egzystencji? Czy lekarz lub ksiądz, którzy nic nie produkują są bezużyteczni dla dobrobytu gospodarczego? A co z nauczycielem? Co z fryzjerem? Co z urzędnikiem? Kiedy jego wkład pracy ma sens? Czy wszelkiej maści satyra wobec urzędników, a oparta na absurdzie, rzeczywiście dotyka sedna sprawy jakim jest ekonomiczna szkodliwość masy administracyjnej?
źródło: link