7 maja 2015

Jak prosto wyjaśnić ekonomię cz. 4: rola usługodawców oraz urzędników

Słusznie wskazano w jednym z komentarzy w naszym bieżącym cyklu o ekonomii, na rolę usługodawców. Czy liczy się tylko produkt? Czy szacunkiem należy obdarzyć jedynie wytwórcę, którego owoce pracy bezpośrednio służą przedłużeniu egzystencji? Czy lekarz lub ksiądz, którzy nic nie produkują są bezużyteczni dla dobrobytu gospodarczego? A co z nauczycielem? Co z fryzjerem? Co z urzędnikiem? Kiedy jego wkład pracy ma sens? Czy wszelkiej maści satyra wobec urzędników, a oparta na absurdzie, rzeczywiście dotyka sedna sprawy jakim jest ekonomiczna szkodliwość masy administracyjnej?

źródło: link
Punktem wyjścia w naszym rozważaniu jest oczywiście nasze mikrospołeczeństwo, które produkuje względnie stałą ilość towarów*.


Tak się składa, że w powyższym gronie znajduje się już jednostka, która świadczy usługi. Jest to lekarz.


Lekarz nie produkuje, nie jest rzemieślnikiem sensu stricto, nie zwiększa podaży dóbr... BEZPOŚREDNIO. Ale wspomaga proces funkcjonowania społeczeństwa, które produkuje.

Przyjmijmy, że Kowalski piekarz ulega wypadkowi lub zapada na chorobę. Przestaje więc pracować, a więc produkować. W naszym społeczeństwie spada wówczas podaż dóbr, a ściślej rzecz biorąc zaczyna brakować chleba. Do tej pory mieliśmy 10 osób, 10 monet oraz 9 produktów materialnych + 1 produkt usługowy. W przypadku choroby piekarza nasze materialne produkty maleją o 1 co sprawia, że ceny rosną. Jak? Bardzo prosto. Proporcja pieniądza wobec towarów wzrosła! Mamy więc do czynienia ze wzrostem cen!


Ale na ratunek przychodzi nam lekarz, który stawia na nogi piekarza, a ten z kolei przywraca właściwą podaż towarów. W tym sensie, choć lekarz z mąką nie miał do czynienia, przyczynił się do tego, aby mogła ona być spożytkowana przez piekarza. Swoją usługą wpłynął na zwiększenie się podaży dóbr.

DYGRESJA

Tak jak zawsze do znudzenia będę powtarzał, że inflacja to wzrost podaży pieniądza, a nie cen, tak równie silnie będę podkreślał, że dobrobyt to większa dostępność dóbr (im jest ich więcej, tym niższa ich cena), a nie pieniądza.

CZY USŁUGA JEST PRODUKTEM?

Można by rzec, że usługa nie jest produktem skoro nie jest fizycznie namacalna. Mimo to, sprawa nie jest jednak aż tak jednoznaczna...

Z materialnego punktu widzenia usługa nie jest produktem. Zdroworozsądkowe pojęcie ekonomii jednakże, uczy nas, że nie tyle liczy się postać fizyczna danej rzeczy ile jej funkcjonalność. Stąd usługę można nazwać produktem, ponieważ jest pochodną pracy ludzkiego umysłu i ludzkich rąk. W gruncie rzeczy w ten sam sposób pracuje piekarz. Nie rodzi przecież chleba w sensie dosłownym. Pracuje nad materiałem zbożowym przy użyciu głowy i rąk, który dostarczono mu z zewnątrz. Efektem jego pracy jest chleb. Efektem pracy lekarza jest uzdrowienie, zaś w jego rękach jest pacjent oraz stetoskop. Obaj wykonali podobną pracę, efekty były inne, ale pożytek z nich wynikający realizował zbieżne cele.

Fachowiec od tworzenia stron internetowych podobnie nie tworzy namacalnego produktu. Nie można przecież ani dotknąć, ani posmakować strony internetowej, a mimo to służy ona konkretnemu ekonomicznemu celowi. Ułatwia dystrybucję towarów i zwiększa ich dostępność (nawet gdyby produktów było dużo, lecz nikt o nich nie wiedział, to nie mogłyby trafić do konsumentów, stąd mowa nie o ilości dóbr, lecz o "ilości dostępnych dóbr" lub "dostępności dóbr". Złota jest tak naprawdę tyyyyyyyyle na całym świecie i starczyłoby dla wszystkich gdyby je całe wyciągnąć z gór i oceanów, problem polega na jego wydobyciu, stąd jego dostępność jest bardzo mała).

Posłużmy się kilkoma przykładami i to całkiem nam bliskimi.

Jakiś czas temu rozpoczął swoje funkcjonowanie serwis www.otozloto.pl. Można by rzec, że serwis nie jest producentem, lecz co najwyżej pośrednikiem w sprzedaży metali. Czy to oznacza, że to podmiot, który ma zarabiać na innych tak jak chciwy i bezduszny bank, czy też może dostarcza prawdziwie pożytecznej usługi w sensie ekonomicznym? Jaka jest gospodarcza użyteczność takiego serwisu?


Wyobraźmy sobie, że Kowalski posiada 1 uncjową srebrną sztabkę lub monetę. Cena spot to 60 zł. W skupie dostaje cenę spot -5%, a więc ok. 57 zł. U lokalnego jubilera lub lombardziarza dostaje taką ofertę, że szkoda nawet mówić. Na Allegro z kolei sprzedać jej nie może, bo jak wiadomo Allegro zabroniło sprzedaży metali w formie inwestycyjnej. Nie zna więc nasz Kowalski innych miejsc. Sytuacja nieco patowa. Co robić?

W tym samym czasie Malinowski ma 100 zł i chce kupić srebrną uncję. Najtańsza jaką znajduje to u dealera w cenie ok. spot +25%, czyli 75 zł.

Co mogą zrobić nasi Kowalski i Malinowski?


Skorzystać z serwisu www.otozloto.pl. Dlaczego?

Kowalski może tu sprzedać swoją srebrną uncję w bardzo dobrej cenie. Podczas gdy zainteresowany uncją Malinowski u dealera musi zapłacić spot +20% lub więcej, tak na www.otozloto.pl znacznie mniej, jako że Kowalski z pewnością zadowoli się sprzedażą w cenie spot +10%. To zadowoli też Malinowskiego. Jaki jest z tego ekonomiczny pożytek?

Kowalski otrzymując lepszą cenę w sprzedaży wchodzi w posiadanie większej ilości kapitału. Zamiast mieć ze sprzedaży 57 zł posiada spot +10%, a więc 66 zł! Będzie mógł dodatkowy pieniądz puścić dalej w obrót i spożytkować go jak mu się to podoba. Malinowskiemu z kolei zostaje w kieszeni więcej kapitału, płacąc mniej. Pożytek? Ten sam co u poprzedniego. Co więcej, z "zaoszczędzonych" pieniędzy pożytek mogą inne mieć podmioty, w których pojawią się Kowalski i Malinowski, np. restauracje, kina, księgarnie, itp.

Korzystna dla obu stron wymiana była możliwa dzięki usłudze.


Dobra usługa to taka, która umożliwia obrót towarami, tj. wymianę produktów przy ponoszeniu jak najniższych kosztów dla obu stron łącznie.

DYGRESJA

Zbliżają się wybory prezydenckie. Niestety wielu kandydatów nie mówi nic o tych aspektach życia gospodarczego, które mogą wpłynąć na wzrost dostępności dóbr. Poza dwoma kandydatami (wedle mojej obserwacji), którzy znają takie nazwiska jak np. Rothbard lub von Mises, cała reszta skupia się na tym co nie zwiększa dobrobytu rozumianego jako byt dóbr. Budowanie zgody - dla przykładu - to piękne hasło, które jest niestety dość naiwne i w żaden sposób nie prowadzi do wzrostu siły nabywczej pieniądza. Co innego: obniżka podatków, redukcja wydatków, redukcja etatów administracyjnych [czyt. nieproduktywnych], etc.

KOLEJNY PRZYKŁAD

źródło: link

Hydraulik. Nie produkuje, nie tworzy. Naprawia i instaluje. Tu przylutuje, tam dokręci, gdzie nie gdzie uszczelni. Gdyby dziś czytelnikowi popsuły się rury, zawory, itp., których nie byłby w stanie naprawić wówczas realizacja jego potrzeb podstawowych byłaby utrudniona. Gdyby dodatkowo czytelnik był osobą, która realnie produkuje jakieś towary, to w tym momencie bez pomocy naszego hydraulika zakłóceniu uległby proces gospodarczego rozwoju? W jaki sposób? Bardzo prosty. Jakżeby bowiem czytelnik miał wykonać cokolwiek (np. krzesło pracując w stolarni) w sposób precyzyjny i należyty, jeśli wszystko o czym by myślał to zmniejszenie ciśnienia w pęcherzu moczowym lub wypełnienie żołądka?

Z deprywacją elementarnych potrzeb nawet najlepszy rzemieślnik wiele nie wytworzy.

źródło: link

Ale wyobraźmy też sobie, ze awarii ulegają rury w dużym zakładzie produkcyjnym. Hydraulik nie przyjdzie, żeby cokolwiek produkować. Przyjdzie, aby dokonać naprawy. Jeśli jej nie dokona produkcja stoi w miejscu. Czas ucieka, podaż towarów nie może osiągnąć określonego pułapu, co w konsekwencji utrudnia wszystkim jego dostępność. Jeśli danego towaru nie przybywa na rynku, lecz jego ilość się kurczy przy stałej podaży pieniądza mamy do czynienia ze wzrostem cen.

W tym sensie hydraulik i lekarz świadczą tą samą usługę. Lekarz leczy ludzi, których dyspozycyjność jest niezbędna do gospodarczego rozwoju (czyt. wydajnej produkcji). Hydraulik leczy przedmioty, których prawidłowe funkcjonowanie służy temu samemu.

Kolejny przykład. Rikszarz.

źródło: link

Istnieją jednostki, których praca jest bardzo wydajna, a przez to wyżej wyceniana. Np. Kowalski piekarz, którego wprawa w przygotowywaniu chleba jest tak duża, że potrafi on upiec - powiedzmy - 100 chlebów w ciągu godziny. 10h jego pracy = 1000 chlebów. Niech każdy chleb daje zysk 1zł. Daje nam to 1000 zł zysku z 10h pracy piekarza.

Niestety, Kowalski idąc do pracy piechotą poświęcić musi 1h zegarową, za którą nikt mu nie płaci. Podobnie w drodze powrotnej. Stąd, pomimo, że od wyjścia z domu do jego powrotu mija 10h, praktycznie pracuje on jedynie 8h, przez co piecze jedynie 800 chlebów, dając zysk 800 zł.

Chyba nie mamy wątpliwości co do tego, że 1000 chlebów i 1000 zł jest lepsze dla gospodarki niż 800 chlebów i 800 zł, tym bardziej że w oba profity wkłada się tą samą ilość czasu. Jak podnieść wydajność piekarza?

Z pomocą rikszarza, którego praca pomaga mu docierać do pracy 30 minut wcześniej i tyle samo w drodze powrotnej. Dzięki temu piekarz "zarabia" 1h lub jak kto woli 100 chlebów/100 zł. Tyle bowiem może wygenerować piekarz w zaoszczędzonym czasie. Ale i rikszarz też coś zarobić musi, powiedzmy, że 25 zł za kurs w jedną stronę, czyli 50 zł w obie. W tej sytuacji, w dalszej konsekwencji, zyskują absolutnie wszyscy, nawet urzędnicy z Urzędu Skarbowego, którzy mogą tego nie rozumieć.


Usługa rikszarza, jaką jest produkt w postaci transportu, przykłada się do wzrostu wydajności gospodarki! A co jeśli rikszarz się rozwija i on sam zwiększa swoją wydajność? Obniża ceny, dzięki czemu może mieć więcej klientów i więcej zarabiać. Klienci z kolei mogą zaoszczędzić więcej, dzięki tańszej usłudze.

Poniższy przykład nieco słodko-gorzki, ale jak najbardziej oddający meritum sprawy.

źródło: link

Wzrost wydajności jest kluczowy dla wzrostu dostępności dóbr. Czasem jest to innowacyjna myśl lub odkrycie, a czasem jest to innowacyjne urządzenie. Kłaniają się nam choćby Newton, Gutenberg, Tesla, Edison, Fleming, nasza rodaczka Skłodowska Curie z mężem. Męska część czytelników z pewnością docenia urządzenie, które umożliwiło potężną oszczędność czasu, a którą jest golarka. Zawdzięczamy ją człowiekowi o nazwisku King Camp Gillette.

źródło: link

Współcześnie do pożytecznych usługodawców zaliczyć możemy taksówkarzy, kurierów, kierowców autobusów i tramwajów. Możemy też wymienić tutaj inżynierów, operatorów koparek i lekarzy. Można też wymienić psychologów i psychoterapeutów, a jakżeby inaczej! Wystarczy sobie wyobrazić co się dzieje z firmą, która zatrudnia człowieka fachowca, którego wartość dla firmy jest kluczowa i nieoceniona, a który popada w depresję. Co zrobić jeśli prochy i medycyna nie działają, a zastępstwa znaleźć nie można? Firma ma problem kadrowy, a przez to i wpływający na produkcję dóbr.

źródło: link

Na ratunek w tej sytuacji przychodzi właśnie psychoterapeuta lub psycholog.

Krótko podsumowując: dobra usługa to również produkt. A nawet bardzo dobry produkt. Po czym poznać dobrą usługę? Po tym, że służy ona produkcji mniej lub bardziej pośrednio. Tak przez wzrost/podtrzymanie wydajności pracy człowieka jak i maszyny.

JAKA USŁUGA NIE JEST DOBRA DLA GOSPODARKI?

Oczywiście taka, która nie przyczynia się do wzrostu dobrobytu (czyt. bytu dóbr) w danym społeczeństwie. I tu niestety w sposób nieunikniony musimy zastanowić się nad sensem etatów rządowych oraz licznych urzędowych stanowisk.

Jako że wpis nieco długi, stąd o "destrukcyjnych" dla gospodarki stanowiskach pracy oraz związkach ze złotem/srebrem w następnym wpisie.

OTOZLOTO.PL

Dodam jeszcze dwa słowa na temat wspomnianego dziś serwisu. Można by zapytać czemu to robię, skoro sprzedają się tam produkty konkurencyjne? To jest również inne niż sztabki srebra MMI?

Cóż... im większa wydajność gospodarek tym zysk jest większy dla wszystkich? Jeśli serwis rozwinie się w duży kanał dystrybucji w naszym kraju to czy jako użytkownik na tym nie skorzystam? Tak konkurencja jak i ja sam będę mieć dostęp do kanału, na którym pojawia się jeszcze większe grono potencjalnych odbiorców, czyż nie? Czy inni dealerzy i detaliczni inwestorzy podobnie nie będą mogli czerpać z tego profitów? Oczywiście, że tak.

Największym beneficjentem będzie oczywiście konsument Kowalski, czyli szef wszystkich szefów, jako że, bez jego wydatków na konsumpcję nikt by nie zarabiał.

Przedsiębiorca wie, że konkurencja na wolnym rynku opłaca się wszystkim. Jeśli jedną firmę pokona druga przez dostarczenie lepszego i tańszego produktu to zyskuje na tym cała szeroka grupa konsumentów. "Przegrany" przedsiębiorca może spróbować sił i "zwyciężyć" w innej branży, podobnie wynagradzając konsumentów przez dostarczanie lepszego i tańszego produktu. Walka i konkurencja jest immanentną częścią ludzkiej natury. Testosteron zaprzęgnięty w konstruktywne działania daje potężny profit. Na przykład na polu rozwoju gospodarczego. Kiedy angażuje się go w niezdrową rywalizację (np. tworzenie monopoli, wszczynanie wojen, nepotyzm, gnębienie "prywaciarzy", wyzysk niewolniczy, inwazje, etc.) to tracą wszyscy.

Nie wziąłem żadnych pieniędzy za nadmienienie o serwisie we wpisie. Nie jest to więc reklama.

Sam serwis określa się jako:

OtoZloto.pl jest pierwszym w Polsce serwisem aukcyjnym poświęconym wyłącznie metalom szlachetnym. Na platformie tej można kupować i sprzedawać złoto i srebro inwestycyjne zarówno od oficjalnych dystrybutorów jak i osób fizycznych. Dzięki temu sprzedaż złota odbywa się w rynkowej cenie, a nie w zaniżonej, jak to ma miejsce w przypadku skupów złota.

OtoZloto.pl oferuje także specjalistyczne usługi kierowane do początkujących inwestorów oraz sprzedawców. Pierwszą z nich jest GoldVerify - usługa polegająca na weryfikacji złota przez ekspertów OtoZloto.pl przed jego wysłaniem do kupującego. Dzięki temu ryzyko zakupu falsyfikatu spadło praktycznie do zera (więcej na GoldVerify.pl). Drugą usługą jest mechanizm SmartPrice, który umożliwia automatyczną korektę ceny towaru na aukcji w zależności od kursu metalu. Dzięki temu rozwiązaniu sprzedający nie muszą martwić się, że nagły skok kursu "zje" ich marżę.

Trzymam kciuki za rozwój tego serwisu i życzę powodzenia jego pomysłodawcy Panu Buchaniewiczowi.




* W kolejnych wpisach uwzględnię czynnik czasowy, dla uproszczenia poruszanego dzisiaj zagadnienia stosuję stałą podaż towarów. W realnym życiu jest oczywiście nieco zmienna.

2 komentarze:

  1. zobaczę, sprawdzę, i dam znać jak mi się to podoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szlachetne kruszce cieszą się coraz większą popularnością, więc uruchomienie takiego portalu to pewnie strzał w dziesiątkę. Zobaczymy jak będzie się rozwijał dalej.

    OdpowiedzUsuń