19 sierpnia 2012

Martwy punkt

Dziś bez głębszych refleksji, ale za to merytorycznie...

źródło: link

Zgodnie z danymi z NBP i dlugpubliczny.org.pl:

1. Agregat monetarny M3 w 06.2012 wyniósł: 884.725.100.000

2. Dług publiczny* w 08.2012 wyniósł: 841.378.000.000

Na uwagę zasługuje też fakt, że agregat M1, a więc gotówka i depozyty wynosi 462.655.000.000 zł dla czerwca br.

Albo ktoś tu zwariował albo pokręcił statystykę albo w ogóle jej nie rozumie, albowiem wygląda na to, że gdyby całość wydrukowanych (banknoty) i wybitych (monety) środków płatniczych miała pokryć zadłużenie to spłacone zostałoby nieco ponad 50%??

O ile rozumowanie to nie jest błędne to stwierdzić też należy, że dług publiczny jest prawie taki sam jak całość podaży pieniądza wg definicji M3...

Przenieśmy się teraz za Atlantyk:

M3: od 6 lat nie jest publikowane (no comment)
M1, 07.2012: 2.318.900.000.000 $
Dług publiczny*: 15.976.640.000.000 $

A teraz dla odmiany na Półwysep Apeniński:

M3, 06.2012: 1.384.872.000.000 €
M1: 06.2012: 751.907.000.000 €
Dług publiczny*: 1.994.953.000.000 €

Autor tego wpisu szczerze przyznaje, że nie rozumie dlaczego ekonomiści i politycy twierdzą, że recesja może być łagodna. Wniosek swój opiera na zdroworozsądkowym myśleniu, zgodnie z którym, jeśli 100% posiadanych zasobów pokrywa w całości spłatę długu (nie wnikamy czyjego), to nie zostaje już nic. A jeść trzeba. Czyżby miało dojść do sytuacji kiedy Kowalski stanie przed dylematem: spłacić dług czy kupić chleb? Martwy punkt.


Jeśli powyższe liczby nie kłamią to ktoś musi się tu mylić... A optymistów nie brakuje, ot choćby nasz kochany minister, który nie przewiduje recesji w przyszłym roku. Pożyjemy, zobaczymy.

* W chwili tworzenia wpisu

17 sierpnia 2012

Na bieżąco w czarnych barwach

W mediach aż huczy od afery Amber Gold, ale jak to na media przystało żadnej praktycznej informacji nie podają. A to podrobione dokumenty, a to poprzednie wyroki, a to syn premiera. Generalnie szum, hałas i nic poza tym. Ale media lubią zgiełk i emocje. Nas jednak interesują informacje praktycznej wartości.

Tak więc na początek link do wywiadu z profesorem Rybińskim, który jako jedyny chyba w polskich mediach potrafi nazwać po imieniu bieżący stan rzeczy. Czytaj tutaj. Cytować nie będziemy, przeczytać trzeba samemu, a naprawdę warto. Tym bardziej, że można się czegoś nauczyć, coś zrozumieć, wyciągnąć jakieś wnioski. Nie ma się też co powtarzać, idzie kryzys i już. A media i inne powielacze informacji będą robić swoje, wprowadzać krzykliwe i przykuwające uwagę informacje, pozbawione jednak głębszego wglądu w naturę rzeczy. Mówiąc o kryzysie skupią się na niewiele mówiących liczbach, poszukiwaniu winnych, itd. Pytania o błędy systemu, głupotę polityków i chciwość bankierów oczywiście nie padną. W końcu to właśnie oni uchodzą za "ekspertów", którzy nagle widzą, że idzie kryzys i trzeba coś z tym zrobić. Szkoda, że tak późno, tym bardziej że sygnały o nadchodzących trudnościach napływają od lat.

źródło: link

Niestety nie wszyscy mają świadomość tego jak bardzo nadchodząca przyszłość może być dotkliwa. I dziś właśnie krótka refleksja nad pytaniem: dlaczego ludzie nie myślą poważnie o nadchodzącym kryzysie? Czy afery i gwiazdorskie szukanie winnych przez polityków jest naprawdę pożyteczne z punktu widzenia trudności jakie mają nadejść? Gdyby świadomość powagi sytuacji była powszechna ludzie zachowaliby się całkiem inaczej. Tymczasem tak nie jest, zaś grupka czarno widzących jest doprawdy nieliczna. Media krzyczą o aferze i poszkodowanych, zagłuszając głos rozsądku takich ludzi jak wspomniany profesor Rybiński. Nie powinno więc dziwić czemu ludzie nie myślą o przyszłości. Ale dziwi mimo wszystko...

Zatem dziś szczypta refleksji oraz trochę liczb.

Wydaje się, że poruszone zjawisko jest natury psychologicznej. Otóż do pewnego stopnia przyszłość daje się przewidzieć. Kiedy grzmi i idą chmury wiadomo, że lepiej zabrać ze sobą parasolkę. Kiedy wskaźnik pokazuje rezerwową ilość paliwa w samochodzie wiadomo, żeby zatankować. Kiedy bateria w telefonie pokazuje niski poziom naładowania należy ją podłączyć do prądu. W przeciwnym razie "padnie". Jest to wszystko jakby nie było przewidywanie przyszłości. Banalne, ale skuteczne, a nawet konieczne.

Można więc powiedzieć, że do podejmowania określonych decyzji skłania nas wiedza lub doświadczenie. A już przynajmniej w założeniu powinny. No bo czy można kierować się czymś innym niż wiedzą i doświadczeniem? Niestety można...

Zacznijmy jednak od wiedzy i prozaicznego przysłowia, że historia się lubi powtarzać. Kto zna fakty i samodzielnie je analizuje ten może wyciągnąć własne wnioski. Wiedza (lub jak kto woli informacja) jest podstawą myślenia. Bez tego nie można dokonać analizy. Niestety można mieć wiedzę i wciąż nie myśleć. I kimś takim jest właśnie pijany kierowca, który pomimo pełnej świadomości potencjalnych zagrożeń jakie stworzy pije mimo wszystko alkohol i siada za kierownicę.

Jednostki takie nie tyle wykazują cechy osobowości z silną tendencją do ryzyka i (auto)destrukcji, ale przede wszystkim wymagają terapii, gdyż świadomość niepożądanych konsekwencji i działanie w kierunku ich osiągnięcia jest nie tylko patologią ale także - prosto rzecz ujmując - skrajną głupotą. Podobnie rzecz się może mieć z politykami. A jakże! Skoro polityk wpływa na losy gospodarki krajowej to znajomość historii i podstaw ekonomii wydaje się być zgoła ważniejszą niż informacje na temat haków, teczek, byłych agentów, itp. Oczywiście prawo trzeba szanować i bandziorów ścigać, ale poza poczuciem sprawiedliwości i pragnieniem praworządności jest jeszcze żołądek polaka. Jakby nie było fanatycznym tropieniem wrogów ojczyzny z szeregów partii opozycyjnych jeszcze żaden polityk obywateli nie wyżywił. Przydałoby się więc zwrócić trochę więcej uwagi na problemy gospodarki...

Jak na ironię, Ci politycy, którzy znają historię dodruku pieniądza i ostatecznych tego rezultatów w kółko i na okrągło popełniają ten sam błąd. I dzieje się tak od stuleci i nie tylko w Polsce. Im więcej pieniędzy w obiegu, tym wyższe ceny. Im większy aparat administracyjny tym wyższe wydatki rządowe. Im wyższe wydatki tym wyższe podatki. Im wyższa inflacja, tym gorsze nastroje itd. Każde z zagadnień temat rzeka, ale zgodnie z zapowiedzią oddajemy na chwilę głos oficjalnym cyferkom z raportów NBP, dochodząc tym samym do informacji, która zdecydowanie skłania do myślenia i niekoniecznie dotyczy Amber Gold. I tak w udostępnionym raporcie widnieją statystyki pokazujące podaż polskiej złotówki. Zgodnie z nim agregat monetarny M1, a więc gotówka w obiegu plus depozyty oraz inne zobowiązania bieżące kształtował się następująco [w mln zł]:



W styczniu 1997 M1 wyniósł 63.680 mln zł. 15 lat później, czyli styczeń 2012 to już M1 na poziomie 461.339 mln zł. Daje to wzrost podaży pieniądza o ponad 620%.

Jak więc widać drukareczki pracują pełną parą. Raport dostępny jest tutaj. Oczywiście gorąco polecamy się z nim zapoznać, w szczególności z tabelą nr 2, zatytułowaną w sposób niezwykle intrygujący: Czynniki kreacji pieniądza. Żeby znów nie zasypywać liczbami to przedstawimy tylko skromny wykresik nawiązujący do jednej z kolumn, Kredyty, pożyczki i inne należności:



Tyle na temat wiedzy odnośnie podaży pieniądza. Czy Kowalski podda ją analizie? Najprawdopodobniej nawet do niej nie dotrze. A nawet gdyby, to przecież to jest nudne. Żadnych wizyt ABW, żadnych zarzutów, łez i lamentu poszkodowanych, żadnych powiązań z synem premiera, publicznego biczowania. W dwóch słowach, splin i szarzyzna. Co innego splendor przekrętów, najnowszy samochód Kuby Wojewódzkiego i przyczyna małej ilości zdobytych medali przez polskich olimpijczyków.

Ale dość już wiedzy, statystyk i cynicznych uwag pod adresem mniej przenikliwych polaków. Wróćmy do meritum. Jeśli wiedza nie zmusza do wyciągania wniosków i podejmowania właściwych decyzji i myślenia o przyszłości to może doświadczenie? Niestety nie jest ono dziedziczone, a szkoda bo mogłoby uchronić ofiary Amber Gold przed utratą pieniędzy. Historię tej spółki zna już prawie cała Polska. Niestety rzecz tego typu miała miejsce w Polsce już wcześniej, albowiem w latach '90. Bohaterem afery był nie kto inny jak sam Lech Grobelny. Schemat bez zmian*. Obietnica wysokich zysków, brak wypłacalności firmy, kontrowersje wokół prezesa, wreszcie rozpacz poszkodowanych klientów. Zwrot ulokowanych przez naiwnych Polaków pieniędzy nie przekroczył ponoć 30%.

źródło: link

Stopy zwrotu, które widnieją na materiale reklamowym BEZPIECZNEJ Kasy Oszczędności są doprawdy imponujące. W takich procentach hojny nie był nawet Amber Gold. A jeśli chodzi o wzbudzenie zaufania to od naszego aferzysty mógłby się uczyć chyba nawet sam JP Morgan. Mimo rozmachu afery BKO i doświadczeń z niej płynących Polacy mimo wszystko zaryzykowali raz jeszcze.

Jak widać przed porażką błędnych wniosków, niewłaściwych wyborów i naiwnych decyzji nie chronią nas ani wiedza, ani doświadczenie. Nie skłaniają też do myślenia o tym co będzie. Może warto więc zadać pytanie, co sprawia, że lokujemy pieniądze tam gdzie nie trzeba? No i na koniec trzeba wrócić do pytania postawionego na samym początku, tj.: dlaczego większość ludzi nie myśli poważnie o nadchodzącym kryzysie, a w konsekwencji nie próbuje się nań przygotować? Media będą o tym rozprawiać jak będzie musztarda po obiedzie. A my możemy pomyśleć już dzisiaj.

Krótko: kryzys to brzydkie słowo i ma negatywne konotacje. U osób wyłącznie "odtwarzających" wzbudza złe skojarzenia, a myślenie o nim boli. Może napawać lękiem, który zmusiłby do uświadomienia sobie, że już wkrótce zamiast spokojnego oglądania Na wspólnej, będzie trzeba myśleć o zmniejszeniu konsumpcji. Ponad to ostatni prawdziwy kryzys w Polsce miał miejsce w dwudziestoleciu między wojennym, a to było dawno temu, więc pewnie już nie wróci. No i mamy najwyższe PKB w Europie, a mądrzy panowie w garniturach z Wiejskiej twierdzą, że choć jest trudno to i tak wyjdziemy na prostą.

Byłoby dość śmiałą arogancją stwierdzenie, że każdy powinien interesować się podstawami i historią wydarzeń ekonomicznych. Oczekiwać tego nie należy. Co innego kiedy chcemy budować nowoczesne społeczeństwo, w którym krzepiłoby się zdrowy rozsądek, któremu gwarantowane 14% w skali roku od razu wydaje się absurdem. Dziwi letarg umysłowy, który sprawia, że większość ludzi nie zadaje pytań typu: czemu dług publiczny wciąż rośnie i w ogóle nie maleje? Czy to może tak trwać w nieskończoność? A jeśli nie, to do czego to doprowadzi? Skoro zarabiam więcej to dlaczego stać mnie na mniej? Dlaczego pożyczamy pieniądze krajom, które nie są w stanie tych pożyczek spłacić? Skoro mamy więcej wydrukowanych pieniędzy to czy znaczy, że jesteśmy bogatsi?

Niestety wszystkim dogodzić się nie da. Jeśli ktoś ma zyskać ktoś musi stracić.

* No może prawie bez zmian. Lech Grobelny dokończył żywota z wbitym w ciało nożem na warszawskim Targówku.

13 sierpnia 2012

Nie masz cwaniaka nad JP Morgana

Jak poinformował 5. sierpnia br. Financial Times CFTC* zakończy najprawdopodobniej dochodzenie dotyczące manipulacji ceną srebra przez giganta JP Morgan. Zarzuca się mu bowiem działania mające na celu "obniżenie" ceny srebra, co z kolei naraziło na straty szerokie grono inwestorów. Przypuszczenie o nadużyciu wysunął Bart Chilton, komisarz CFTC, lecz przebadanie 100.000 dokumentów oraz przesłuchanie licznych świadków w ciągu ostatnich 4 lat nie pozwoliło na wskazanie winnego. Powodem zakończenia śledztwa ma być więc brak wystarczających dowodów. W prawdzie bank mógłby odczuć ulgę, ale wygląda na to, że jest przyzwyczajony do takich sytuacji, albowiem nie jest to jedyne kierowane w jego stronę oskarżenie o manipulacje rynkowe. Zapewne też nie ostatnie. Pokrzywdzonym inwestorom nie jest jednak do śmiechu. Cóż... być może JP Morgan nie należy do najuczciwszych instytucji, ale skoro nikt za rękę nie złapał to i oczerniać nie wypada. Co będzie czas pokaże, ale jeśli wspomniany bank przeholował to i przyjdzie czas napisać, że przyszła kryska na matyska.

źródło: link

A kryska przyjść może kiedy gigantycznych manipulacji nie da się już ani skutecznie wykonywać, ani tym bardziej kontrolować, albowiem wszystko co dobre szybko się kończy, zupełnie jak zasoby srebra. I dziś właśnie szczypta informacji o mechanizmie spekulacji, albowiem cena srebra poszła ostatnio w dół i warto się zastanowić czy to rynek ma już dość czy też może ktoś zarabia na spadkach...

Za jednego z największych ekspertów od rynku srebra uznaje się Teda Butlera. Przytaczamy fragmenty wywiadu, w którym tłumaczy on w jaki sposób "ściągnąć w dół" cenę srebra. W prawdzie po angielsku, ale za to krótko, zwięźle i na temat (samo meritum podkreślone):

Could you tell us when and how you got started researching this matter?
It started around 1985, when a brokerage client asked me to explain how silver could remain so low in price (in the single digits) when the world was consuming more metal than was being produced. I accepted the intellectual challenge, and it took me more than a year to figure out that the paper short positions on the COMEX were so large as to constitute an almost unlimited supply. It was this paper supply that was depressing the price.
What exactly are the dominant players doing to manipulate the price? 
The current exact mechanism they use to suddenly rig the price lower is High Frequency Trading (HFT). This is the placing of sell orders in great quantities by computer programs that suddenly appear as legitimate orders, but are really mostly “spoofs,” or orders entered and canceled immediately (in the fractions of a second). When the sell orders first appear, they spook others into selling as they give the appearance of great selling about to hit the market. Instead, it is all a bluff, intended only to scare others into selling, as the vast majority of these original sell orders are never executed, nor were they ever intended to be executed. They were designed for one purpose only – to scare others into selling.
What, if any, reasons can you think of that would explain why so much more paper silver is traded than physical silver?
Investors who hold physical silver don’t buy and sell often; they hold. Only paper silver holders, because they only put up a fraction of the full value as margin, can be regularly tricked into selling their paper contracts on price declines. The big commercial shorts know this and that’s what the game is all about – taking paper long traders to the cleaners.
Also, there is more paper traded than real silver because there is a very limited amount of real silver and an infinite supply of paper silver. It’s important to know the difference and that difference is what makes physical silver superior to any paper alternative.

Wykorzystując nieobecność złota i srebra, które wybrały się na urlop pojawiają się głosy, że hossa ma się ku końcowi. Mówi się również, że Euroland z Grecją, Hiszpanią oraz resztą PIIGS wyjdą na prostą, inflacja zostanie zatrzymana, a bezrobocie przestanie rosnąć. Jak dawniej mawiano: Co głowa to zdanie. Tyle, że nie daje to odpowiedzi na pytanie co robić dalej?

Dzięki działalności firmy Amber Gold dla wielu złoto już nigdy nie będzie kojarzyć się bezpieczeństwem, a już na pewno nie z profitem. Wielu zaczyna wątpić, wielu też widzi w spadku cen profit. Kto wie, być może zadłużenia państw zostaną zredukowane, bezrobocie radykalnie się zmniejszy, gospodarka z powrotem się rozpędzi, nastroje będą lepsze, a złoto i srebro pójdą do kąta. A tak na poważnie, to chyba najlepiej przytoczyć kolejne polskie przysłowie: Im więcej kto wie, tym mniej wątpi.

* CFTC (U.S. Commodity Futures Trading Commission) to amerykańska agencja federalna, która zajmuje się kontrolowaniem rynków kontraktów terminowych w USA

9 sierpnia 2012

Inflacja według supermarketu lipiec '12

Dziś znów przemawiają liczby.




01.12
02.12
03.12
04.12
05.12
06.12
07.12
1. Olej Wielkopolski
6,19
6,39
6,99
7,29
7,29
6,99
6,89
2. Ryż biały Sonko
2,79
2,79
2,79
2,99
2,99
2,99
2,99
3. Dżem z Łowicza
3,89
3,29
3,59
3,89
3,89
3,59
3,29
4. Kakao DM
3,89
4,09
4,09
4,09
4,09
4,09
4,09
5. Cukier Diamant
3,59
4,49
4,69
4,49
3,65
3,65
3,65
6. Kefir Zott
1,49
1,59
1,69
1,59
1,59
1,49
1,49
7. Prince Polo
1,19
1,19
0,99
0,99
0,99
0,99
0,99
8. Masło Łaciate
4,49
4,09
3,69
3,59
4,29
3,59
3,59


01.12
02.12
03.12
04.12
05.12
06.12
07.12
1. Olej Wielkopolski
6,19
+ 3,2%
+12,9%
+17,7
+17,7%
+11,2%
+11,3%
2. Ryż biały Sonko
2,79
0%
0%
+7,1%
+7,1%
+7,1%
+7,1%
3. Dżem z Łowicza
3,89
- 15,4%
- 7,7%
0%
0%
-7,7%
-15,4%
4. Kakao DM
3,89
+ 5,1%
+ 5,1%
+5,1%
+5,1%
+5,1%
+5,1%
5. Cukier Diamant
3,59
+ 25,0%
+30,6%
+25,0%
+1,6%
+1,6%
+1,6%
6. Kefir Zott
1,49
+ 6,7%
+13,4%
+6,7%
+6,7%
0%
0%
7. Prince Polo
1,19
0%
- 16,8%
-16,8%
-16,8%
-16,8%
-16,8%
8. Masło Łaciate
4,49
- 8,9%
- 17,8%
-20,0%
-4,4%
-20,0%
-20,0%

Niby nie jest źle, ale dla pełniejszego obrazu warto poznać jeszcze inne dane. Na stronie eurostatu można poznać oficjalne wskaźniki inflacji dla różnych odniesień czasowych dla różnych państw. I tak, choć badane przez nas towary nie drożeją szczególnie w ostatnim czasie (przynajmniej w marketach sieci Carrefour) to na tle Europy nie wygląda to zbyt optymistycznie. 

źródło: link