12 grudnia 2014

Inflacja w Polsce. Listopad 2014.

Nieco później niż z reguły, ale za to z nutą nowości. A nowość rysuje się w kolorze deflacyjnym...






Styczeń '12
Listopad '14
1. Olej Wielkopolski 1L
6,19
5,99   -3,23%
2. Ryż biały Sonko 1kg
2,79
3,29  +17,92%
3. Dżem z Łowicza 280g
3,89
3,59    -7,71%
4. Kakao DecoMorreno 80g
3,89
3,79   -2,57%
5. Cukier Diamant 1kg
3,59
1,79    -50,13%
6. Kefir Zott 400g
1,49
1,73    +16,10%
7. Wafelek Prince Polo
1,19
1,15    -3,36%
8. Masło Łaciate kostka 200g
4,49
4,68    +4,23%
  


Styczeń '13
Listopad '14
9. Mąka Szymanowska
2,75
2,59     -5,81%
10. Woda Cisowianka 1,5L
1,35
1,25      -7,40%
11. Kawa Tchibo Milano
12,99
14,99    +15,39%
12. Kajzerka
0,18
0,18      0%
13. Makaron Lubella 400g
3,29
3,67     +11,55%
14. Śmietana 18% Piątnica
1,69
1,39     -17,75%
15. Mleko łaciate 3,2% 0,5 l
1,89
1,75      -7,40%
16. Mydło Bambino 100g
1,45
1,79     +23,44%
17. Papier xero Polspeed
 15,39
 14,99  -2,59%
18. De Luxe 500ml
 19,99
20,78   +3,95%


Tak zielono chyba jeszcze nie było. Poza spadkiem cen naszych produktów w ostatnich miesiącach znacznie potaniała także ropa (niekoniecznie za sprawą czystych mechanizmów ekonomicznych), część metali (złoto, srebro, miedź) i niektóre produkty żywnościowe (np. cukier, pszenica). Wszystko to ma swoje odbicie na etykietach cenowych widocznych na półkach sklepowych.

Przed świętami, deflacyjny Mikołaj daje wielu z nas nie lada prezent. Grudniowy okres to czas większych niż z reguły wydatków. Tego typu obniżki są prawdziwie z korzyścią dla nas wszystkich.

Ale jak wiadomo rządy i banki centralne deflacji wyjątkowo nie cenią. Skarb Państwa podobnie, bynajmniej z racji tego, że z powodu jej istnienia odnotowuje mniejsze wpływy z tytułu VAT.

Dziś na deser ciekawostka historyczna. Poniżej zdjęcie - co prawda nie w pełni ostre, ale za to wystarczająco czytelne - przedstawiające 1 zł wybitą w 1991 roku.


W świetle ostatnich spadków cen można by powiedzieć, że scenariusze o pędzącej inflacji można wsadzić między bajki. Można, jak ktoś chce. Warto jednak pamiętać o tym, że:

1. Wciąż żyjemy w systemie ekonomicznym opartym na skompromitowanych już wiele razy tezach keynesowskich, a które wyraźnie stwierdzają, że dla rozwoju gospodarczego istotne jest zwiększanie konsumpcji, podaży pieniądza oraz zatrudnienia.

2. Denominacje są przygotowywane z dużym czasowym wyprzedzeniem bez wiedzy obywateli!

Przykładem takiej sytuacji w powojennej Polsce był oczywiście rok 1950. Wspominaliśmy o tym już wcześniej, opisując jak towarzysz Bierut i spółka rozpoczęli przygotowania do monetarnego procederu już w 1948 roku. Wszystko odbyło się w bardzo ścisłej tajemnicy.

Ostatnia denominacja, tj. ta z 1995 roku była przygotowywana z jeszcze większym zapasem czasowym.

Dlaczego obywatele o tym nie wiedzieli?

O denominacji myślano już od dawna, chociaż było to oczywiście ściśle tajne, aby nie niepokoić czy raczej nie denerwować społeczeństwa. Pierwsze projekty opracowano w Narodowym Banku Polskim już w roku 1969, przede wszystkim ze względu na złe funkcjonowanie obiegu gotówki. Potem zajmowano się tym problemem w latach osiemdziesiątych, ale tym razem już ze względu na stale rosnącą inflację. Ceny najbardziej wzrosły w latach osiemdziesiątych, na przykład w 1982 roku o 100,8% w stosunku do roku poprzedniego, w 1987 o 25,2%, rok później o 60,2%, zaś w 1989 roku aż o 250,1%. Najwyższą inflację zanotowano w roku 1990, kiedy to ceny wzrosły o ponad 585% w stosunku do roku poprzedniego.*

Tak więc troska państwa była prawdziwie długa. W tym czasie złotówka umierała, a wraz z nią tak oszczędności jak i możliwości rozwoju gospodarczego. Tradycyjnie największym przegranym w tej sytuacji był Kowalski. Rząd o wszystkim wiedział, a mimo to potrafił patrzeć na rozwój wydarzeń i w gruncie rzeczy zwlekać z zatrzymaniem inflacji.

Mimo że odpowiednia ustawa nie została jeszcze przyjęta i nie ustalono jeszcze relacji wymiany, w 1989 roku były już gotowe ogólne założenia reformy i można było zacząć produkcję nowych pieniędzy. Tłoczenie monet w Mennicy warszawskiej rozpoczęto w grudniu 1990 i kontynuowano w latach następnych. Wystarczy zajrzeć do portfela, aby się o tym przekonać - nadal używamy bardzo wielu monet z datą 1990, 1991 itd., chociaż denominacja odbyła się w roku 1995!*

Całość dowodzi, że rząd nie pierwszy i nie ostatni raz taił informacje "dla dobra obywateli", np. aby nie wywoływać niepotrzebnej paniki. Można przyznać temu pewną rację i stwierdzić: No tak, szalejąca masa nie jest pożądana. Ale czy nie jesteśmy jednak częścią tej masy? Czyż współczesny system nie umożliwia ukrywania prawdy przed nami w imię tzw. "dobra ogólnego"? Czy my sami rzeczywiście chcemy być okłamywani, tylko dlatego, że rząd niejako wie lepiej co jest dla nas dobre?

Nie twierdzę, że należy zmieniać system**. Systemy zmieniają się same pod naporem konsekwencji własnych błędów. Twierdzę jednak, że nigdy nie wiemy co nam zgotuje rząd i inspirowane keynesowską filozofią koncepcje. Koncepcje, które u swojej podstawy faworyzują banki centralne, banki komercyjne oraz elitę rządzącą. Nie jest to układ win-win. Stąd należy wybiegać myślą wprzód i przewidywać, co znów zgotują nam "dbające" o nas elity, których troska potrafi jakże szlachetnie rozwijać się przez wiele wiele lat, oczywiście pod - jakże skromnym - płaszczykiem anonimowości.

http://www.muzhp.pl/kalendarium/1357/de..
** Wszelkie próby tego typu to rzecz jasna atak na mocno zakorzenione państwowe status quo. Częścią tego status quo jest aparat policyjny, sądowniczy oraz militarny. Warto więc wiedzieć komu stawia się czoła rozpoczynając walkę z systemem. Ale jak to mądrze kiedyś stwierdzono, czasem trzeba być lwem, a czasem lisem. Jeśli inflacyjne scenariusze mają się ziścić nabywanie metali szlachetnych wydaje się być strategią lisią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz