Na kilka dni przed ostatnimi zamachami, które miały miejsce w Paryżu, miałem okazję tamże przebywać. Niespełna dzień, który miałem do dyspozycji własnej przeznaczyłem na odwiedzenie sklepów i punktów obrotu metalami szlachetnymi.
Widok na La Rue Rodier z wysokości 3. piętra
Widok na La Rue Rodier z wysokości 3. piętra
Nie mając odpowiedniego rozeznania wstępowałem w pierwszej kolejności do sklepów z biżuterią, antykami oraz numizmatami. Dowiedziałem się, że miejscem, w którym skupieni są dealerzy metali szlachetnych jest La Rue Vivienne. Niestety nie udało mi się tam dotrzeć. Udało mi się za to porozmawiać z licznymi (choć na początku z racji języka angielskiego niechętnymi) pracownikami punktów numizmatycznych 2. i 10. dzielnicy. Sklepów z antykami i numizmatami jest w Paryżu znacznie więcej niż w stolicy Polski. W samych wymienionych 2 dzielnicach było ich więcej niż w całej Warszawie. Ma to swoje wytłumaczenie, ale to już całkiem inna bajka.
Udało mi się także porozmawiać z ludźmi, którzy na Rue Vivienne bywają na co dzień i to chyba dzięki nim mogę podzielić się poniższymi informacjami. Zwieńczeniem całej eskapady miałem uczynić nabycie czegoś francuskiego i srebrnego jednocześnie. Udało się. Poniżej zdjęcie.
Moneta była bita w latach 1964-1973, aczkolwiek mój egzemplarz pochodzi z 1965 roku. Jest to 10 franków. Waga 25g, próba 900. Zawartość czystego kruszcu to 22,5g. Jego wartość w dniu zakupu monety wynosiła rynkowo mniej więcej tyle samo co dzisiaj, a więc ok. 41 zł w przeliczeniu na złotówki. Monetę nabyłem za równo 10€, które z kolei nabyłem w kantorze za 42,90 zł. Zapłaciłem więc 42,90 zł za 22,5g czystego srebra lub jak kto woli 59,29 zł w przeliczeniu na uncję. Myślę, że całkiem nieźle, zważywszy na to, że najtańsze bulionówki kosztują ostatnio w Polsce około 70 zł za uncję. W zasadzie to płaciłem praktycznie za sam surowiec. Monety tej we Francji są całe pęczki. Osobiście kojarzą mi się z polską PRLowską mapką, tyle, że - czego dowodzi mój przykład - marże na monetę francuską są zgodne z rozsądkiem i wyceną rynkową.
JAK FRANCUZI INWESTUJĄ W ZŁOTO?
Monety
Wygląda na to, że podobnie do Polaków. Począwszy od złota, które jest chyba nieco bardziej (ale bez szaleństw, bez szaleństw) preferowane niż srebro nie ma potężnej różnicy pomiędzy inwestowaniem w sztabki a inwestowaniem w monety. Oczywiście proporcji nie podam, ale z uzyskanych informacji szacuję, że lekka przewaga jest położona na monety. Prym wiodą rzecz jasna Krugerrandy, ale co istotne Francuzi (co myślę, że może być związane z ich znacznie większą i dłuższą kulturą inwestowania w metale) nie stronią od monet o wartości numizmatycznej, które są równie rozpoznawalne, a nawet bardziej niż np. współcześni Muzycy Wiedeńscy czy Liść Klonu. Do monet takich należą choćby 20 frankowy Napoleon czy Kogut.
Swoich amatorów mają też ponoć meksykańskie Pesos, złote franki szwajcarskie, tunezyjskie czy rozpoznawalne również w Polsce dukaty Austro-Węgier. Tak czy inaczej, w ogólnym rozrachunku monety ze złota nie należące do kategorii typowego bulionu, cieszą się popularnością. Z tego też powodu nie mogę stwierdzić, że monety typu Krugerrand, Maple Leaf czy Vienna Philharmoniker mają tak wysoki procentowy udział we Francji jak ma to miejsce w Polsce. Jest to jednak jedynie przypuszczenie, które planuję zweryfikować przy najbliższej okazji.
Sztabki
Jeśli chodzi o sztabki to oczywiście najczęściej pojawiającymi się produktami są Heraeus, Argor Heraeus i Umicore. W jednym punkcie dostrzegłem też czekoladę Valcambi. Uwagę moją przyciągnął produkt lokalny, a więc sztabki Godot et Fils, firmy, która powstała dekady temu i która od zarania swoich dziejów zajmuje się obrotem metalami.
źródło: link
źródło: link
Z grubsza ludzie lubią nabywać metale dyskretnie i sprawnie. Tak samo zresztą jak wszędzie indziej, gdyż szlachetne świecidełka wbrew swoim ostentacyjnym właściwościom zewnętrznym lubią ciszę i spokój. Nie pytałem o kwoty jakie padają, gdyż byłoby to niestosowne. Nie jest trudno się jednak domyśleć, że z całego szeregu rozmaitych powodów Francuzi lokują większe środki niż Polacy. Myślę też, że grupą inwestującą są tam głównie dobrze usytuowane osoby, podczas gdy w Polsce sztabki i monety cieszą się wzięciem wśród osób o prawdziwie zróżnicowanych zasobach. Dla odmiany wobec Francuzów, w Indiach inwestują niemalże wszyscy, nawet sprzątaczki (kupując mało, ale mimo wszystko kupując), co pokazuje kulturową doniosłość żółtego metalu w kraju azjatyckim.
Obserwacja ludzi na ulicach pozwoliła mi dodatkowo stwierdzić, że przedstawiciele niektórych grup społecznych namiętnie inwestują w złote łańcuchy, niedyskretnie umieszczone wokół szyi. Nie byli to Francuzi z rodowodem Galów lub germańskich Franków.
JAK FRANCUZI INWESTUJĄ W SREBRO?
Sztabki
Oczywiście obwarowane 20% VATem. Sytuacja podobna do tego co w Polsce. Sztabki są wyraźnie droższe, stąd "cieszą się" mniejszym wzięciem. I znów pojawiają się tu Argor-Heraeus, Heraeus, Umicore. Nie ma się co rozpisywać, ale jedno jest pewne: pomimo ceny, ktoś sztabki w wyższej niż monety cenie kupuje.
Monety
Ceny podobne do tych w Polsce, a więc numer z ominięciem pełnego VATu jak najbardziej znajdujący zastosowanie. Gdyby było inaczej uncja monety bulionowej nie kosztowałaby 17-18€.
Co ważne, a do czego już nawiązałem, we Francji istnieje inna mentalność inwestowania w metale. Jest to moje przypuszczenie. Co prawda, odnoszę wrażenie, że kit z papierowym szmelcem powszechnie określany mianem pieniądza został im skutecznie wciśnięty, ale do całkowitego wyprania mózgów jeszcze daleko. Po pierwsze mieli de Gaulle'a i Rueff'a, którzy wiedzieli do czego naprawdę służą złoto i srebro. Odcisnęło to swoje piętno w historii, której przecież młodzi konsumenci żab muszą się uczyć. Po wtóre nie mieli socjalistycznej opieki sowieckiej, w trakcie której posiadanie złota (wówczas określanego mianem dobra dewizowego) potrafiło przynieść posiadaczowi "co nieco" problemów. Po trzecie wreszcie, co może mieć wydźwięk silnie psychologiczny, słowo l'argent oznacza tak srebro jak i pieniądz! Tak więc gdzieś w podświadomości, Francuz zawsze będzie wiązać pieniądz z białym metalem.
Oszacowania proporcji inwestowania w srebro i złoto nie byłem w stanie w najmniejszy nawet sposób przeprowadzić. Jestem przekonany, że inwestowanie w srebro nawet jeśli mniej popularne w porównaniu ze złotem, wcale nie jest małe.
Oszacowania proporcji inwestowania w srebro i złoto nie byłem w stanie w najmniejszy nawet sposób przeprowadzić. Jestem przekonany, że inwestowanie w srebro nawet jeśli mniej popularne w porównaniu ze złotem, wcale nie jest małe.
WŁASNY BULION
Amerykanie biją Orły, Kanadyjczycy Liście Klonu, Austriacy Muzyków. Spektrum monet inwestycyjnych poszerza armeńska Arka Noego, meksykański Libertad, Brittania, chińska Panda. Do puli można też zaliczyć trącące numizmatycznym wydźwiękiem Kookabury, Koale oraz wszystkie inne zwierzątka, najczęściej pochodzące z Australii. Francuzi, podobnie jak i Polacy nic na czasie swojego nie mają. A szkoda to wielka, bo rynek się rozwija i przy niesprzyjających dla banksterki i systemów proinflacyjnych wiatrach z pewnością rozwinie się jeszcze bardziej.
Na pytanie o powód tego, tak samo jak i w Polsce odpowiedzi nie otrzymałem. Wiem jednak, że Monnaie de Paris podobnie jak Mennica Polska emituje monety kolekcjonerskie. Wyższe marże i więcej frajdy. Ostatnio popularnością cieszy się Asterix i Obelix.
źródło: link
JAKIE MAJĄ NASTROJE?
Tego nie wiem. Nie udało mi się zdobyć odpowiedzi na pytania dotyczące ich przewidywań na przyszłość jeśli chodzi o rynek metali i samą ekonomię. Zapewne spróbuję to zrobić kiedy będę tam po raz kolejny, choć na pewno nie będzie to czas najbliższy.
Z ciekawostek dodam, że spotkaliśmy w samolocie Francuzów, którzy lecieli do Polski na Marsz Niepodległości celem dołączenia się do bliżej nieokreślonych ruchów prawicowych. Francuzi ci zdawali się wyrażać swoistego rodzaju aprobatę wobec tych Polaków, którym zależy na utrzymaniu społecznej homogeniczności. Mowa rzecz jasna o Francuzach pochodzenia romańskiego, którzy dali po sobie poznać, że podział etniczny zarysowujący się w kraju nad Sekwaną, coraz bardziej im wadził.
Jedno jest pewne, sytuacja robi się na całym globie coraz bardziej napięta, czego dowodem jest coraz silniejsza tendencja do masowego wzajemnego mordowania się w imię słusznych idei oraz cały szereg zmian w globalnym systemie gospodarczym. Musi to mieć i z pewnością mieć będzie wpływ na rynek metali szlachetnych.
INFORMACJA BRANŻOWA
Po sprzedaniu kilka miesięcy temu Mazowieckiej Mennicy Inwestycyjnej, którą prowadziłem przez 5 lat postanowiłem wrócić do branży po przerwie i podjąć się kolejnego wyzwania. Wszystkich zainteresowanych współpracą z moją osobą, a więc osobą, która specjalizuje się w szeroko pojętej produkcji sztabek i monet ze srebra tudzież złota, zapraszam do kontaktu: chojnacki.lukasz@yahoo.com.
Witam!
OdpowiedzUsuńChciałabym się zapytać czy mogę ufać serwisom oferującym srebro czy też złoto inwestycyjne? Chodzi mi o tego typu przypadki:
http://www.bessergold.pl/srebro-inwestycyjne-sprzedaz/srebrne-sztabki-sprzedaz.html
Co mam o tym myśleć?
Pozdrawiam!
Pani Marzeno, zagadnienie jest rozbudowane. Jeśli chodzi o kwestię zaufania... każdy dealer swoje chwali. Kiedy coś stwierdza to robi to dla dobra własnego lub dla dobra własnego i klienta jednocześnie.
UsuńProszę o podanie bardziej sprecyzowanego pytania. Na stronie bessergold przeczytałem, że nie polecają oni niejako kupowania sztabek z uwagi na VAT. Czy o to Pani też chodzi?
Jeśli tak to jest w tym pewna racja.
Każdego dealera trzeba sprawdzić na tyle na ile to możliwe. Tylko w oparciu o to można budować zaufanie, choć to i tak nie jest wystarczające.
Mam nadzieję, że pomogłem.
Mieszkam we Francji już od 5 lat, posiadam wystarczające warunki do godnego życia i zastanawiam się nad zainwestowaniem swoich oszczędności w coś bardziej trwałego i opłacalnego.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący artykuł. Pozdrawiam!