12 października 2012

Inflacja według supermarketu wrzesień 2012

Miało być o fundamencie gospodarki, ale pierwszeństwo należy się stałej rubryce poświęconej inflacji. Przepraszamy też stałych czytelników za ciszę w ostatnim czasie. W najbliższym czasie nadrabiamy.

* Paragon pochodzi z początku października. Data nie zmieściła się na zdjęciu :/

Zaczynając od cen produktów spożywczych:

01.12
04.12
07.12
09.12
1. Olej Wielkopolski
6,19
7,29
6,89
7,09
2. Ryż biały Sonko
2,79
2,99
2,99
4,49
3. Dżem z Łowicza
3,89
3,89
3,29
2,99
4. Kakao Deco Moreno
3,89
4,09
4,09
4,09
5. Cukier Diamant
3,59
4,49
3,65
3,65
6. Kefir Zott
1,49
1,59
1,49
1,49
7. Prince Polo
1,19
0,99
0,99
0,99
8. Masło Łaciate
4,49
3,59
3,59
4,59

01.12
04.12
07.12
09.12
1. Olej Wielkopolski
6,19
+17,7
+11,3%
+14,54%
2. Ryż biały Sonko
2,79
+7,1%
+7,1%
+60,93%
3. Dżem z Łowicza
3,89
0%
-15,4%
-23,13%
4. Kakao Deco Moreno
3,89
+5,1%
+5,1%
+5,1%
5. Cukier Diamant
3,59
+25,0%
+1,6%
+1,6%
6. Kefir Zott
1,49
+6,7%
0%
0%
7. Prince Polo
1,19
-16,8%
-16,8%
-16,8%
8. Masło Łaciate
4,49
-20,0%
-20,0%
+2,22%

Tak czerwono nie było od kilku dobrych miesięcy, a jak wiadomo małymi krokami nadchodzą święta i wtedy zapewne ponownie zanotujemy cenowy skok w górę...

A teraz oddajmy na chwilę głos klasykowi ekonomii*:

Rządy są największymi winowajcami tej hipokryzji. Równocześnie z głoszeniem deklaracji o "walce z inflacją" realizują tzw. politykę pełnego zatrudnienia. Oto co na ten temat pisał London Economist: "Inflacja to dziewięć dziesiątych problemu pełnego zatrudnienia".

Autor tych słów zapomniał jednak napisać, że inflacja musi się zawsze skończyć kryzysem, a nawet krachem. Najgorsze jest jednak to, że społeczeństwo w swojej naiwności winą za krach nie obarczy polityki proinflacyjnej, lecz utrzymuje, że został on wywołany wewnętrznymi mankamentami wolnego rynku.

Nastroje społeczne w naszym kraju nie ulegają poprawie. Ba! Nawet - co całkowicie zrozumiałe - nieustannie się pogarszają. Co ciekawe, argumenty i ataki partii opozycyjnych postulują, że trzeba dać na to i na tamto, że trzeba zmienić politykę podatkową, połączyć PIT z CIT w jedną ustawę, wprowadzić podatek obrotowy i wiele wiele innych, z których największą głupotą jest jeszcze wyższe opodatkowanie najbogatszych... A tak! Bo dlaczegóż bogaty, który ciężką pracą, ogromnymi wyrzeczeniami i nadwysiłkiem doszedł do pieniędzy miał teraz płacić więcej niż ten co szedł po mniejszej linii oporu?

A tak na marginesie, to czy szary Kowalski rozumie w ogóle co jest meritum łączenia PIT z CIT i czemu konkretnie ma służyć podatek obrotowy?

A jeśli chodzi o opodatkowanie najbogatszych, to pojawia się pytanie: wszystkim po równo, nierówno czy według zasług? Bo jeśli te pierwsze to cofamy się do PRL, jeśli te ostatnie to chyba nieładnie opodatkować przedsiębiorców w sposób wyższy, bynajmniej z racji tego, że tworzą miejsca pracy i nawet bez podwyższania podatków odprowadzają najwięcej daniny. Zostaje nam zatem tylko nierówno...

Tak czy inaczej wracając do tematu inflacji i złej sytuacji gospodarczej, nic się nie zmieni, a już na pewnie nie na lepsze, jeśli wciąż będziemy bazować na pustym, powielanym nieustannie środku płatniczym, niesłusznie określanym mianem pieniędzy. Jeśli jakikolwiek polityk twierdzi, że chce naprawić gospodarkę, a jego metody polegają na nowych regulacjach i przepisach oraz tworzeniu kolejnych podatków, a w żaden sposób nie nawiązują do likwidacji polityki proinflacyjnej to można być spokojnym o to, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. Nie jest to w żaden sposób atak na niekompetencję rządzących, raczej bezradność wobec tego co się dzieje, albowiem obywatel nie tylko jest wprowadzany w błąd i nie rozumie tego co tak naprawdę się w gospodarce dzieje, ale co gorsza nawet nie ma na to wpływu.

źródło: link

A w następnym wpisie obiecana wcześniej ekonomia w pigułce.

* Hazlitt, H., Inflacja wróg publiczny nr 1, Warszawa 2007. ISBN: 83-89812-42-x, s. 58.