Na postawione w tytule pytanie odpowiedź jest prosta: zaciąga kolejne. Tak właśnie próbuje rozwiązać sytuację kryzysu w UE Parlament Europejski i inne powiązane z nim instytucje. Czy to ma sens? Czy dług spłaca się poprzez zaciąganie kolejnego? Ile w końcu kto pożycza? I czy jest to w ogóle legalne?
źródłó: link
W zasadzie zaciągnięcie nowych pożyczek ma sens o ile nowy dług zaczyna się szybciej spłacać. Matematycznie na to jak najbardziej sens. W takiej sytuacji kraje zadłużone oczywiście muszą mniej konsumować, mniej wydawać i przede wszystkim więcej pracować lub jak to mogą określać przedstawiciele szkoły austriackiej, produkować. Z psychologicznego punktu widzenia zmiana ta jest jednak zbyt dużym szokiem, aby ludzie mogli jej dokonać. Jest niemalże niemożliwe, aby człowiek, który przez lata żył w dobrobycie, nagle w świetle sytuacji kryzysowej dobrowolnie stwierdził i postanowił się wyrzec swoich wygód i sposobu życia, który odpowiadał "standardom europejskim".
Jeśli uwzględnimy, że zadłużenie krajów takich jak Portugalia, Irlandia czy Grecja wynosi ponad 100% PKB to w chwili bieżącej musieliby oni wszystko co zarobią oddać na spłatę długów i wciąż byłoby mało. A pozostają jeszcze potrzeby bytowe, jak chociażby prozaiczne jedzenie...
Zdaniem ekonomistów cała operacja może się udać. Niestety szary Kowalski nie rozumie tego co mówią mądrzy finansiści i politycy (którzy swoją drogą doprowadzili do sytuacji bieżącej) i wciąż się zastanawia... po co pożyczać pieniądze komuś, kto nie będzie w stanie ich zwrócić?
Jak to się w końcu przełoży na ceny metali szlachetnych? Jeśli operacja ratowania Europy się nie powiedzie, a do tego dojdzie kryzys Stanów Zjednoczonych, inwestorzy tradycyjnie zwrócą się ku temu co bezpieczne, a więc metalom szlachetnym.