W ostatnim czasie dużo szumu robi się wokół podwyżki VAT na srebro (chodzi o monety) u naszych zachodnich sąsiadów. Cóż, jedni na tym stracą, inni skorzystają. Beneficjentem będzie oczywiście niemiecki skarb państwa, ponieważ jego wpływy wzrosną o bagatela 12%. Przy rozwiniętym rynku srebra w Niemczech będą to zdecydowanie kwoty niemałe.
Tymczasem w Polsce stopy procentowe idą w dół. Innymi słowy, krok po kroczku przygotowujemy dopływ świeżej gotóweczki lub jak kto woli taniego pieniążka. I tak to właśnie walcząc z inflacją jeszcze się ją przyśpiesza. Ale dajmy już jej spokój, ileż to można...
Pisaliśmy już, że podstawą rozwoju gospodarki jest produkcja (NIE MYLIĆ Z KONSUMPCJĄ). To motor i koła każdej dużej zbiorowości w sensie ekonomicznym. Dzięki towarom ludzie mogli nie tylko powiększać swoje zasoby, ale także produkować przedmioty coraz wyższej jakości. Z przyczyn wiadomych barter stracił rację bytu i zastosowanie znalazł pieniądz. Najlepiej funkcję tą pełniły srebro i złoto, a gdzieniegdzie w czasoprzestrzeni również platyna, aczkolwiek bez znacznych sukcesów*.
W niektórych środowiskach mówi się, że żyjemy w tzw. czasach Kali Yuga, które charakteryzują się m.in. tym, że wszystko jest absolutnie na odwrót. I czasy współczesne wydają się to potwierdzać, albowiem z punktu widzenia zdrowego rozsądku i w kontekście naszych rozważań pieniądz przestał być pieniądzem. Stał się towarem. Czyż nie jest bowiem produkowany?
Zniesienie barteru było spowodowane tym, że nie każdy towar mógł być wymieniony na inny. Stąd właśnie narodziła się potrzeba środka wymiany dóbr. Ale takiego, który będzie miał stałą, określoną wartość. Dziś z kolei złotówka jest warta x, jutro y, a pojutrze zobaczymy co ustali RPP i wtedy się okaże.
Dobrobyt człowieka rośnie przez wzrost jego zasobów. Zarabiając pieniądze zamieniamy je na towary, po to aby ułatwić sobie życie. Rozwój gospodarki to rozwój przemysłu.
Niestety, o czym wie każdy przedsiębiorca i producent, to co zachęca do rozwoju przedsiębiorstwa to niskie podatki, a to co go zniechęca to wysokie podatki. Siłą rzeczy jeśli podatki są niskie, a produkcja kwitnie to z racji samego rozwoju przedsiębiorca będzie odprowadzał wyższe podatki. Odprowadzi on mały podatek NOMINALNIE, ale jeśli ilość wytworzonych i sprzedanych towarów będzie duża to KWOTA podatku będzie wysoka**. Wszyscy na tym zarabiają. Państwo, bo ściągnie podatek, konsument bo kupi towar i wreszcie sam przedsiębiorca. Kiedy podatek jest wysoki, to przedsiębiorca musi więcej pracować i drożej sprzedać, żeby coś zarobić. Klient już niekoniecznie będzie chciał nabyć drogi towar i jeśli rzeczywiście tak się stanie, to przedsiębiorca nie sprzeda towaru, a państwo nie uzyska wpływu z podatku. Banalne, nieprawdaż?
Tak pokrótce wygląda w uproszczonej formie zależność między przemysłem a wysokością podatków. Wysokie podatki nie są przepisem na leczenie państwa. Wysokie podatki jakim są obciążani przedsiębiorcy zdecydowanie nie są sposobem na walkę z recesją. Wysokie podatki zabijają gospodarkę. Czy to takie trudne w zrozumieniu?
Ale zaraz, zaraz... ktoś chciałby rzec, że wpływy z podatków nie giną i wracają. Niby tak, ale zanim wrócą, o ile wrócą trafiają one do budżetu. Ale o tym za chwilę...
Kiedy więc nadchodzi recesja to ludzie zaczynają zaciskać pasa, a więc mniej wydają. A jak wydają mniej to mniej podatków płynie do budżetu. To bardzo proste. Jeśli przedsiębiorca nie sprzeda, to nie zapłaci podatku. Nie ma po prostu z czego. Ale - i tu właśnie dochodzimy do meritum - kogoś kto pracuje w sferze budżetowej kwestia ta nie dotyczy. Z racji prawa urzędnik pieniądze dostać musi, ponieważ pracuje dla Państwa, a więc dla nas, Obywateli.
Pytanie: co produkuje urzędnik?
Oczywiście NIC. Reprezentuje jedynie aparat administracyjny, którego zadaniem jest szeroko pojęta organizacja. Urzędnicy są potrzebni, to fakt, ale proszę sobie wyobrazić populację 100 osobową, w której:
a) 90 osób jest urzędnikami, a 10 producentami
b) 90 osób jest producentami, a 10 urzędnikami
Czy jest więc sens budowania aparatu administracyjnego, skoro gospodarka (czyt. produkcja) zwalnia?
źródło: Urzędnik potęgą jest i Basta!
Mamy więc rosnące podatki oraz rosnące wydatki na administrację, która nie produkuje.
Pytanie: co jednak zrobi państwo, jeśli wpływy zmaleją, etaty budżetówki wzrosną, a urzędnik i beneficjent świadczeń socjalnych upomni się o swoje?
* Waluty tworzone przez ludzi były tak pomysłowe jak i okrutne. Skóry zwierząt, muszle czy sól to tylko niektóre z pomysłów na tworzenie waluty. Walutą swego czasu był nawet człowiek, co pokazuje z jaką determinacją nasz gatunek szukał "optymalnych" dla siebie rozwiązań. Ale to już inna para kaloszy...
** To naprawdę elementarna matematyka. 100 przedmiotów sprzedanych po 100 zł brutto i opodatkowanych na 10% VATu, pozwala Państwu uzyskać 1000 zł. Ale 10 sprzedanych przedmiotów po 100 zł brutto i opodatkowanych na 23% da jedynie 230 zł.