W dzisiejszym wpisie szczypta informacji na temat wydarzeń ze świata i 2 szczypty refleksji
Fed idzie w zaparte
Fed idzie w zaparte
Bank centralny Stanów Zjednoczonych idzie widocznie w zaparte. Twierdząc, że bezrobocie jest na niezadowalającym poziomie trzyma się kurczowo zerowych stóp procentowych z założeniem, że dzięki temu stopa bezrobocia spadnie do poziomu 6,5%. Innymi słowy, jeszcze łatwiejsze drukowanie dolarów ma w przekonaniu przedstawicieli Fedu wpłynąć na redukcję stopy bezrobocia.
Zapewne nikt nie stwierdzi wprost i kategorycznie, że drukowanie pieniędzy i spadek bezrobocia to bezpośredni związek przyczynowo skutkowy. Gdyby tak było, to czemu by nie wydrukować od ręki - a co tam! niech się nam wiedzie - 5 trylionów złotych i rozwiązać problem?
źródło: link
Kwestia ta odnosi się do zdecydowanej większości światowych gospodarek. Kiedy nadchodzi recesja, obniża się stopy procentowe* m.in. w nadziei na pobudzenie gospodarki, a przez to redukcję bezrobocia. Tak się mówi oficjalnie. Ciężko jednak uwierzyć w to, że bankierzy i politycy (no może z tym drugim można polemizować) są głupi i niekompetentni do tego stopnia, że wierzą, iż łatwy i tani pieniądz pobudza gospodarkę. Gospodarkę rozwija budowanie zasobów, a te opiera się na kumulowaniu szeroko pojętego kapitału oraz zwiększaniu wydajności.
Intencja a rezultat
Intencje takich działań to temat całkowicie odrębny, być może kwalifikujący się nawet na bloga poświęconemu psychopatologiom. Stwierdzić jednak należy, że oczekiwany OFICJALNY efekt z pewnością nie zostanie uzyskany. Więcej papierków określanych wzniośle mianem pieniędzy nie tylko nie pobudzi gospodarki, ale co gorsza pogłębi bezrobocie. Pisaliśmy o tym wiele razy. Konsekwencje tego będą opłakane nie tylko dla obywateli USA oraz krajów, które przyjęły USD jako swoją walutę, lecz także dla ekonomii globalnej, a to za sprawą tego, że dolar amerykański jest walutą rezerwową większości krajów.
I tu zbliżamy się do wątku Chin i Rosji, które w ostatnim czasie ogłosiły, że ich współpraca handlowa będzie opierać się na własnych walutach, a nie jak miało to miejsce do tej pory na dolarze amerykańskim. Jeśli przyjmiemy, że waluta fiducjarna jest długiem, a wspomniane kraje wycofują się z korzystania z amerykańskiego długu, to ten wrócić musi z powrotem tam skąd przyszedł. Amerykanom zdecydowanie nie będzie to na rękę, gdyż ekspansja stosowania dolara szerzyła ich wpływy, a tymczasem będą one znacznie skurczone. Chiny i Rosja podejmują taką decyzję chcąc chronić swoje gospodarki, co dla wielu nie jest zaskoczeniem. I nie ma w tym zapewne jakiejkolwiek zażyłości bądź sympatii (bo nigdy i tak ich nie było w polityce), lecz czysta interesowność.
źródło: link
Kto wyjdzie zwycięsko z tej batalii?
Słabnąca wartość USD oraz rezygnacja coraz większej liczby krajów z posługiwania się tą walutą z pewnością wyłoni największego przegranego, którym są właśnie Stany Zjednoczone. Zwycięzcami (a już na pewno do jakiegoś stopnia) będą Ci, którzy przy utrzymującej się polityce Fedu będą mieli go u siebie jak najmniej. No bo czy opłaca się mieć portfel wypchany czymś za co wiele kupić nie można? Taki portfel oczywiście nie jest wiele warty.
Oficjalne dane mówią, że w październiku 2012 w przeliczeniu na PLN polskie rezerwy mają się następująco:
1. Łącznie: 336.925,0 mln
2. W walutach obcych**: 293.613,8 mln
3. W złocie monetarnym: 18.080,8 mln
Jak nie trudno obliczyć złoto (które i tak nie jest ulokowane w Polsce) stanowi 5,36% całości rezerw.
* Wpis o ostatnim cięciu stóp procentowych w Polsce: link
** Głównie w USD oraz EUR