Kilka lat temu w określonych kręgach przyjęła się ciekawie brzmiąca fraza "wojna walutowa". Zapewne miało to wiele wspólnego z książką Rickards'a, która w sposób fachowy i klarowny zobrazowała głupotę i błędy polityki mającej na celu obniżenie wartości waluty narodowej.
Potyczki walutowe nie są jednak jedynymi obecnymi na froncie ekonomicznym. Szczypta wnikliwości pozwala bowiem dostrzec kolejną płaszczyznę, na której dochodzi do walk. Polegają one na tym, że część państw akumuluje metale szlachetne, a część deprecjonuje.
źródło: link
Jak wiadomo złoto i srebro kumulują w tej chwili kraje wschodnie. Okcydentalna część globu wydaje się stać na stanowisku przeciwnym, gdyż jak wskazują rozmaite statystyki - ot choćby raporty World Gold Council - Chiny, Rosja, Indie oraz szeregi innych krajów otwarcie dążą do zgromadzenia jak największej ilości kruszców szlachetnych. Nie mogą więc dziwić informacje, wedle których największy tajlandzki importer złota planuje podwoić dostawy, w Rosji wzrósł widocznie odzysk złota, UK eksportuje złoto do Szwajcarii, które następnie trafia do Hong Kongu. A stamtąd już wprost do Chin, gdzie rozumienie pieniądza, tradycja w eksperymentowaniu z różnymi jego formami i umiejętność adaptacji do zmieniających się warunków ekonomicznych są o niebo bardziej rozwinięte niż w krajach zachodnich....
źródło: link
Jesteśmy świadkami spektakularnego transferu metali szlachetnych do krajów Orientu. Rozwój sytuacji bieżącej skłania do postawienia pytania:
Dlaczego wschód kumuluje złoto, podczas gdy zachód postępuje wręcz przeciwnie? Jeśli Ci pierwsi mają rację to czy przedstawiciele krajów zachodnich są tak ślepi i niekompetentni, żeby nie rozumieć, że kreowanie pieniądza fiducjarnego i długu nieuchronnie prowadzą nas hiperinflacji i/lub krachu ekonomicznego, któremu towarzyszyć będzie wzrost wartości złota i srebra?
Rozważanie te można oczywiście przedstawić w ramach określonego paradygmatu, teoretycznej koncepcji ekonomicznej, itp., jednakże zdrowy rozsądek udziela najlepszych odpowiedzi.
Na zakończenie wpisu warto przemyśleć ciekawe, trącące nawet swoistego rodzaju tajemnicą, zjawisko dostrzeżone przez Brooksa Adamsa. Człowiek ten badając rozmaite aspekty rozwoju społecznego i ekonomicznego doszedł do wniosku, że na przestrzeni wieków dochodziło do czegoś takiego jak... transfer kapitału. Jego zdaniem kapitał ten przemieszcza się bezustannie na zachód. Rzecz się miała ponoć rozpocząć w Sumerze, uchodzącym za kolebkę kultury europejskiej i bliskowschodniej. Bogactwo materialne pozwala na rozwój społeczeństw i cywilizacji. Nie dziwi więc, że okres rozkwitu wielu z nich układa się w pewnym porządku, ukazującym transfer kapitału w kierunku zachodnim, co postulował Adams. I tak, kiedy wspomniana wcześniej kultura sumeryjska upadała, kapitał i dający on możliwości rozwoju zawitał odpowiednio do Egiptu, Grecji, obszarów współczesnych Włoch, a następnie do Niemiec i w końcu Anglii. Zjawisko rozgrywało się na przestrzeni wielu wieków, aczkolwiek w ostatnich nabrało w jakiś sposób przyśpieszenia.
Okazuje się bowiem, że okres kolonizacji Ameryki Północnej zapoczątkował nowy transfer kapitału z Europy za Atlantyk. A tam, gdzie w pierwszej kolejności zadomowił się na chwilę na wschodnim wybrzeżu, uciekł następnie do Teksasu i wreszcie Kalifornii, co świetnie obrazuje historia amerykańskiego kapitalizmu.
Jeśli rzeczywiście kapitał przemieszcza się w kierunku zachodnim to czyż może dziwić kumulacja złota w Chinach?
źródło: link
PS Duży czerwony obraz ze smokiem nie otwiera się w pełni. Polecam kliknąć na link i zapoznać się z nim i informacjami, które przedstawia na stronie źródłowej.