Zgodnie z ostatnimi doniesieniami premier Wielkiej Brytanii stwierdził, że w jego kraju należy przeciwdziałać podejmowaniu prac przez imigrantów, do których w znacznej mierze należą Polacy. Ile jest w tym racji?
źródło: link
Polacy, Rumuni, Litwini i Chińczycy skutecznie rywalizują o pracę z młodymi Brytyjczykami. Z The Telegraph dowiedzieć się można, że young Britons have poorer numeracy than immigrants and too often just "aren't good enough".
Pojawia się pytanie co w zasadzie oznacza numeracy? Czy chodzi o umiejętności dotyczące algebry elementarnej czy też może rozumienia całek i równań różniczkowych? Bo jeśli chodzi o te pierwsze, a zdrowy rozsądek mówi, że tak, to zastanawiającym jest, iż niezatrudnianie młodych Brytyjczyków wprawia w zdumienie polityków.
Podczas gdy konkluzja, zgodnie z którą należy położyć większy nacisk na lepszą edukacją Brytyjczyków, a przez to i ich kwalifikacje* jest słuszna, tak dążenia do tego, aby ograniczyć rynek pracy obcym, aczkolwiek lepszym pracownikom jest niczym innym jak strzałem w kolano. Samo zaś hasło o dążeniu do zredukowania miejsc pracy dostępnych imigrantom na rzecz obywateli własnego kraju jest populistyczne.
Cała sytuacja kojarzy się z pojęciem autarkii, a więc samowystarczalności gospodarczej. Wprowadzenie jej i utrzymanie jest praktycznie niemożliwe. Dlaczego? Dlatego, że z natury nikt i nic nie jej samowystarczalne. Żadne państwo na dłuższą metę nie jest w stanie dobrze funkcjonować bez prowadzenia polityki eksportowo importowej. Tak samo rynek pracy nie może być zdominowany przez określoną grupę osób, tylko i wyłącznie dlatego, że są oni rdzennymi mieszkańcami danego terytorium.
Działania, które proponuje Pan Cameron to nie tylko interwencjonizm państwowy, ale także próba walki z prawem selekcji naturalnej.
Działania, które proponuje Pan Cameron to nie tylko interwencjonizm państwowy, ale także próba walki z prawem selekcji naturalnej.
I wreszcie należy zwrócić uwagę na samego przedsiębiorcę, którego polityk nigdy nie rozumie. Czy Pan Cameron naprawdę uważa, że po jego uwagach angielski pracodawca powie: "No tak, należy zatrudniać naszych obywateli! To nic, że są oni mniej kompetentni i gorzej liczą, przez co firma będzie gorzej prosperować, ale będzie zatrudniać naszych. Tak, zwolnię Polaka i zatrudnię teraz dwóch Anglików."
Zjawisko napływu imigrantów do krajów rozwiniętych jest ponad to dla gospodarki korzystne. Po pierwsze, większa konkurencja na rynku pracy podnosi jej jakość. Pracodawca zatrudnia tego, który jest lepszy, ponieważ dzięki temu jego firma będzie wydajniejsza. Po drugie całość jest zjawiskiem symbiotycznym, ponieważ wyższa wydajność pracy imigrantów przekłada się na lepsze wyniki przedsiębiorstwa. A te z kolei, jeśli lepiej prosperuje to tworzy więcej miejsc pracy albo płaci wyższe podatki albo jedno i drugie. Korzysta każdy. Polak, Chińczyk czy jakikolwiek inny i potrafiący liczyć imigrant ma etat i zarabia lepiej niż u siebie. Pracodawca/przedsiębiorstwo generuje większy dochód. Budżet państwa otrzymuje wyższe wpływy z tytułu podatków.
I wreszcie jak to wszystko ma się do srebra i złota? Jest to jeden z aspektów całego systemu, który pośrednio wpływa na rynek metali szlachetnych. Sekwencja wydarzeń jest przykładowa i pozbawiona wielu innych istotnych czynników, ale oddaje meritum zjawiska. I tak:
(1) rząd interweniuje ku uciesze patriotycznej i wprowadza przepisy mające na celu zatrudnianie "swoich", nawet jeśli są gorszymi pracownikami;
(2) Ci z kolei pracując gorzej niż imigranci obniżają wydajność przedsiębiorstwa. Te w konsekwencji generuje mniej dochodów;
(3) Przedsiębiorstwo generując mniej dochodów odprowadza niższe podatki!
(4) Budżet państwa zaczyna się borykać przez to z deficytem.
Pojawiają się wówczas rozwiązania:
Pojawiają się wówczas rozwiązania:
A. podnieść podatki i załatać deficyt
B. zacząć drukować więcej pieniędzy
C. obniżyć podatki
Ad. C. Marzenie ściętej głowy
Ad. B. Prowadzi do inflacji, a wraz z nią do wzrostu cen usług i towarów, w tym metali szlachetnych
Ad. A. Prowadzi do krótkotrwałej poprawy, która przypomina efekt jojo. Recydywa problemu ekonomicznego w kolejnym uderzeniu jest jeszcze bardziej bolesna, ponieważ podniesienie podatków zmniejsza rentowność firm. Wracamy więc do punktu wyjścia.
Choć nie widać tego gołym okiem to wszelkie próby oddziaływania na przemysł i przedsiębiorców przez państwo pomagają obniżać poziom rozwoju gospodarki całego kraju. Kiedy wydatki rządowe i administracyjne są wysokie, a w systemach pieniądza bez pokrycia regularnie rosną, to działania takie pomagają w pośredni sposób wpływać na ceny metali szlachetnych.
Pomimo, że opisany przypadek dotyczy Wielkiej Brytanii rzecz się ma podobnie w innych krajach, w tym również w Polsce.
Pomimo, że opisany przypadek dotyczy Wielkiej Brytanii rzecz się ma podobnie w innych krajach, w tym również w Polsce.
* Swoją drogą przyznać trzeba, że dość groteskowe jest mówienie o rozwoju kwalifikacji w kontekście umiejętności liczenia. Chciałoby się rzec, że ktokolwiek kto nie posiada poważnych zaburzeń i deficytów natury organicznej powinien orientować się w podstawach matematyki.