Coraz głośniej słychać wypowiedzi o utracie gospodarczego prymu przez USA na rzecz nie kogo innego jak Chin. Wskazuje na to choćby Financial Times, w którym czytamy m.in.:
Oczywiście są różne aspekty wnioskowania o tym procesie. A to mówi się o dużej ilości zielonych dolarów, które należą do Chin, a to do dużego rynku zbytu jakim są USA, a to do wyzyskującego - i jakże skutecznego - ludzi systemu, itd. We wszystkim tym największą rolę odgrywa jednak prawidłowo funkcjonujący przemysł. Gdyby nie on to nie byłoby produktów. A brak tych uniemożliwia wymianę handlową. Bez tej oczywiście nie ma profitów. Proste.
200 LAT TEMU
Sprawa przypomina nieco rozwój USA w XIX wieku. Protekcjonalnie traktowana przez Anglię zaczęła ją w pewnym momencie prześcigać pod względem stopnia zaawansowania technologicznego. I nie bez znaczenia była tu mechanizacja procesu produkcyjnego. Przykładem posłużyć tu może przemysł zbrojeniowy.
Rozwijający się w XIX wiecznej Ameryce imponował Brytyjczykom, którzy odwiedzając stalownie byli zaskoczeni "bardzo podejrzanym niedoborem pracowników". Okazuje się bowiem, że ich technologia była wielce "w tyle" za tym co zostało już opanowane za Atlantykiem.
Brytyjski przemysł zbrojeniowy działał dość typowo jak na standardy dziewiętnastowiecznej produkcji. Był oparty na rzemieślnikach i w procesie uczestniczyło co najmniej czterdzieści cechów, z których każdy miał własną organizację i system szkolenia uczniów. Ruszknikarze (...) z których połowa wyrabiała części, a reszta składała karabiny lub wykonywała prace wykończeniowe, które to zadania należały zwykle do najbardziej utalentowanych rzemieślników. Zgodnie z typowym kontraktem, każdy cech produkował własny typ części, które następnie były wysyłane do przedstawicieli rządu w celu sprawdzenia i zwracane do złożenia. Najbardziej pracochłonnym zadaniem było wykańczanie łożyska i kolby, nad czym pracowało około jednej czwartej wszystkich rzemieślników zajmujących się pracami wykończeniowymi, z kolei największej biegłości wymagało szlifowanie zamków**
W samych zaś Stanach produkcja była tak zaawansowana, że nie byłoby przesadą stwierdzenie, że robiła na Brytyjczykach piorunujące wrażenie. Jeden z nich opisuje następująco swoje wrażenia z odwiedzin w fabryce Colta:
Dawało to efekt robiący wrażenie, którego nie zapomnę. W pewnym sensie zobaczyłem mistrzowskie rozwinięcie zasad, które jak wiedziałem, były słuszne, lecz w tym przypadku zrealizowane tak doskonale i w pełni, że poczułem, iż jesteśmy daleko z tyłu... W amerykańskich urządzeniach widać zdroworozsądkowe podejście polegające na bezpośrednim zmierzaniu do celu, które mnie uderzyło: dominuje wielka prostota [...] żadnych ozdób, żadnego wygładzania, kantów czy polerowania...
CZASY WSPÓŁCZESNE
Przemysł XIX wiecznej Ameryki wyprzedzał pod wieloma względami przemysł nie tylko brytyjski, ale nawet europejski. W czasach współczesnych to co różnie głównie Stany i Chiny, to przede wszystkim istniejący u tych drugich przemysł. USA eksportując swoje dolary i importując dobra z Państwa Środka zaniedbały swoje zaplecze produkcyjne. Chcąc nabywać tańsze produkty doprowadziło do sytuacji, w której tysiące miejsc pracy musiały zostać zlikwidowane. W konsekwencji Amerykanie nie mając pracy i nie generując dochodu siłą rzeczy dysponują mniejszą ilością środków na nabywanie jakichkolwiek dóbr.
Stąd słusznie podkreślają niektórzy, że dobrobyt kraju bierze się z jego przemysłu. Zapewne są tego świadome te kraje, które skutecznie ograniczają na tyle na ile się da import towarów zagranicznych. Np. Niemcy. O ich stanie gospodarki w porównaniu z amerykańską i ogólnoeuropejską nie trzeba chyba się zbytnio rozwodzić.
INFORMACJA BRANŻOWA
A my tymczasem przedstawiamy zapowiedź naszego nowego produktu, które wejdzie do oferty już wkrótce: sztabka złota 50g.
* Marek Aureliusz, Rozmyślania, Księga 2, p. 17.
źródło: link
... że Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się ogólnego wzrostu chińskiej gospodarki między 2011 a 2014 o 24%, podczas gdy amerykańskiej o nieco ponad 7%. Stąd, prawdopodobnym jest, że Chiny staną się główną siła gospodarczą na świecie.
CYKLE
CYKLE
A wszystko kołem się toczy i sytuacja ta dziwić nie powinna. Nie ma kraju, dynastii, cywilizacji, które wiodłoby prym przez dłużej niż kilkaset lat. Ludzkie życie jest jednak krótkie. Zbyt krótkie, aby móc w całej okazałości doświadczyć tych procesów, które mają miejsce na przestrzeni wielu dekad. Przyjmując, że trwa ono średnio 60-70 lat nie mamy okazji doświadczyć narodzin, rozwoju i schyłku pojedynczego paradygmatu naukowego, a co dopiero pojedynczej dynastii czy nawet całej cywilizacji. Być może amerykańska cywilizacja swoje apogeum ma już za sobą...
źródło: link
Ileż więc racji jest w słowach Marka Aureliusza i Alberta Camusa, którym przypisuje się odpowiednio następujące sentencje:
Długość życia ludzkiego to punkcik*.
Nie możesz stworzyć doświadczenia, musisz je przeżyć.
Nie wszystko jednak stracone. Istnieją bowiem liczne zapiski oraz analizy historyczne, dzięki którym niedogodności wynikające z krótkiego życia i małego doświadczenia możemy nadrobić wiedzą. Informacja nie jest oczywiście ekwiwalentem doświadczenia, ale w tym przypadku nie musi nim być. Nie trzeba mieć w życiorysie przeżytej hiperinflacji, aby rozumieć jaką głupotą jest drukowanie pieniądza w ilości hurtowej.
DŁUGI EPIZOD RZYMSKIEJ GŁUPOTY
Historia mówi, że wzrost, rozwój i upadek wielu cywilizacji silnie wiązał się z jego sytuacją ekonomiczną. Ot choćby Cesarstwo Rzymskie, w którym rządzący - lubujący się w wojnach cesarze - pokolenie w pokolenie psuli pieniądz obniżając zawartość szlachetnego metalu w monetach. Jeszcze pod koniec I wieku p.n.e. rzymski denar posiadał 95% srebra. W II wieku, za czasów Trajana poziom ten osiągnął ponoć 85%. W czasach wspomnianego już dziś Marka Aureliusza było to już 75%. Septymius 60%, Karakalla 50%. I tak dalej, aż w końcu ok. 270 r. n.e. denar posiadał nędzne 0,5% srebra.
CHIŃSKIE POJĘCIE KRYZYSU
Długość życia ludzkiego to punkcik*.
Nie możesz stworzyć doświadczenia, musisz je przeżyć.
Nie wszystko jednak stracone. Istnieją bowiem liczne zapiski oraz analizy historyczne, dzięki którym niedogodności wynikające z krótkiego życia i małego doświadczenia możemy nadrobić wiedzą. Informacja nie jest oczywiście ekwiwalentem doświadczenia, ale w tym przypadku nie musi nim być. Nie trzeba mieć w życiorysie przeżytej hiperinflacji, aby rozumieć jaką głupotą jest drukowanie pieniądza w ilości hurtowej.
DŁUGI EPIZOD RZYMSKIEJ GŁUPOTY
Historia mówi, że wzrost, rozwój i upadek wielu cywilizacji silnie wiązał się z jego sytuacją ekonomiczną. Ot choćby Cesarstwo Rzymskie, w którym rządzący - lubujący się w wojnach cesarze - pokolenie w pokolenie psuli pieniądz obniżając zawartość szlachetnego metalu w monetach. Jeszcze pod koniec I wieku p.n.e. rzymski denar posiadał 95% srebra. W II wieku, za czasów Trajana poziom ten osiągnął ponoć 85%. W czasach wspomnianego już dziś Marka Aureliusza było to już 75%. Septymius 60%, Karakalla 50%. I tak dalej, aż w końcu ok. 270 r. n.e. denar posiadał nędzne 0,5% srebra.
CHIŃSKIE POJĘCIE KRYZYSU
źródło: link
Wróćmy do Chińczyków. Określają oni kryzys słowem wej-dżi, które składa się z dwóch znaków oznaczających "niebezpieczeństwo" i "sposobność". I rzeczywiście, współczesne rozgrywki pomiędzy mocarstwami mają wiele wspólnego z niebezpieczeństwem oraz sposobnościami. Kulturze chińskiej tego typu szachy polityczno ekonomiczne wychodzą o niebo lepiej. Sama kultura, jedna z najstarszych ze współcześnie istniejących, lubująca się w filozofii, szanująca pracę fizyczną i przede wszystkim kolektywistyczna, prowadzi konsekwentną politykę, która ostatecznie doprowadzi ją na najwyższy stopień gospodarczego podium.
Oczywiście są różne aspekty wnioskowania o tym procesie. A to mówi się o dużej ilości zielonych dolarów, które należą do Chin, a to do dużego rynku zbytu jakim są USA, a to do wyzyskującego - i jakże skutecznego - ludzi systemu, itd. We wszystkim tym największą rolę odgrywa jednak prawidłowo funkcjonujący przemysł. Gdyby nie on to nie byłoby produktów. A brak tych uniemożliwia wymianę handlową. Bez tej oczywiście nie ma profitów. Proste.
200 LAT TEMU
Sprawa przypomina nieco rozwój USA w XIX wieku. Protekcjonalnie traktowana przez Anglię zaczęła ją w pewnym momencie prześcigać pod względem stopnia zaawansowania technologicznego. I nie bez znaczenia była tu mechanizacja procesu produkcyjnego. Przykładem posłużyć tu może przemysł zbrojeniowy.
źródło: link
Rozwijający się w XIX wiecznej Ameryce imponował Brytyjczykom, którzy odwiedzając stalownie byli zaskoczeni "bardzo podejrzanym niedoborem pracowników". Okazuje się bowiem, że ich technologia była wielce "w tyle" za tym co zostało już opanowane za Atlantykiem.
Brytyjski przemysł zbrojeniowy działał dość typowo jak na standardy dziewiętnastowiecznej produkcji. Był oparty na rzemieślnikach i w procesie uczestniczyło co najmniej czterdzieści cechów, z których każdy miał własną organizację i system szkolenia uczniów. Ruszknikarze (...) z których połowa wyrabiała części, a reszta składała karabiny lub wykonywała prace wykończeniowe, które to zadania należały zwykle do najbardziej utalentowanych rzemieślników. Zgodnie z typowym kontraktem, każdy cech produkował własny typ części, które następnie były wysyłane do przedstawicieli rządu w celu sprawdzenia i zwracane do złożenia. Najbardziej pracochłonnym zadaniem było wykańczanie łożyska i kolby, nad czym pracowało około jednej czwartej wszystkich rzemieślników zajmujących się pracami wykończeniowymi, z kolei największej biegłości wymagało szlifowanie zamków**
W samych zaś Stanach produkcja była tak zaawansowana, że nie byłoby przesadą stwierdzenie, że robiła na Brytyjczykach piorunujące wrażenie. Jeden z nich opisuje następująco swoje wrażenia z odwiedzin w fabryce Colta:
Dawało to efekt robiący wrażenie, którego nie zapomnę. W pewnym sensie zobaczyłem mistrzowskie rozwinięcie zasad, które jak wiedziałem, były słuszne, lecz w tym przypadku zrealizowane tak doskonale i w pełni, że poczułem, iż jesteśmy daleko z tyłu... W amerykańskich urządzeniach widać zdroworozsądkowe podejście polegające na bezpośrednim zmierzaniu do celu, które mnie uderzyło: dominuje wielka prostota [...] żadnych ozdób, żadnego wygładzania, kantów czy polerowania...
CZASY WSPÓŁCZESNE
Przemysł XIX wiecznej Ameryki wyprzedzał pod wieloma względami przemysł nie tylko brytyjski, ale nawet europejski. W czasach współczesnych to co różnie głównie Stany i Chiny, to przede wszystkim istniejący u tych drugich przemysł. USA eksportując swoje dolary i importując dobra z Państwa Środka zaniedbały swoje zaplecze produkcyjne. Chcąc nabywać tańsze produkty doprowadziło do sytuacji, w której tysiące miejsc pracy musiały zostać zlikwidowane. W konsekwencji Amerykanie nie mając pracy i nie generując dochodu siłą rzeczy dysponują mniejszą ilością środków na nabywanie jakichkolwiek dóbr.
Stąd słusznie podkreślają niektórzy, że dobrobyt kraju bierze się z jego przemysłu. Zapewne są tego świadome te kraje, które skutecznie ograniczają na tyle na ile się da import towarów zagranicznych. Np. Niemcy. O ich stanie gospodarki w porównaniu z amerykańską i ogólnoeuropejską nie trzeba chyba się zbytnio rozwodzić.
INFORMACJA BRANŻOWA
A my tymczasem przedstawiamy zapowiedź naszego nowego produktu, które wejdzie do oferty już wkrótce: sztabka złota 50g.
* Marek Aureliusz, Rozmyślania, Księga 2, p. 17.
** Morris, Charles (2006). Giganci, Gliwice: Wydawnictwo Helion.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz