17 stycznia 2013

Niemieckie złoto

Fakty:

Wedle informacji, które zostały ostatnio podane nasz zachodni sąsiad ściąga do siebie złoto, które do tej pory przechowywał we Francji oraz USA. Zgodnie z wyjaśnieniem złoto nie będzie wystawione na sprzedaż. Ma służyć w razie zabezpieczenia na ewentualny kryzys walutowy.

źródło: link

Kolejne fakty:

Deutsche Bank twierdzi również, że do 2020 roku ma zamiar ściągnąć do kraju połowę swoich rezerw złota, podczas gdy w chwili bieżącej posiada w kraju jedynie 31%. Sprowadzone złoto ma służyć na "wszelki wypadek". Z innych źródeł płyną informacje, że Europa wychodzi na prostą. W Grecji cicho, krachów na parkiecie nie ma, metale jakby straciły blask. O złocie Kaddafiego media już dawno zapomniały, Marcin P. wciąż żywy już tylko w sercach poszkodowanych.

Wnioski:

Współcześni ekonomiści traktują złoto jako archaiczne i absolutnie nie przystające do "właściwych" zasad prowadzenia polityki i kierowania gospodarką narzędzie. Samo wyrażenie "standard złota" wypowiedziane na salonach G20 czy nawet w kuluarach decyzyjnych instytucji finansowych to co najmniej faux pas.

Ale jedno okazywać, drugie czynić.

Pytania:

Jeśli system jest stabilny, Euro poniekąd nie upada, to o jakim kryzysie walutowym mówią Niemcy i po co im te złoto skoro jest ekonomicznym przeżytkiem, tym bardziej że nie chcą go sprzedać?

Przypuszczenia:

Wypowiedziane w mediach przez ważną instytucję lub osobę stwierdzenie, że zakłada się, iż w pewnym momencie waluty posypią się jak domki z kart, a zwrócenie się w kierunku złota i srebra będzie koniecznością celem odzyskania równowagi, może wywołać nie lada panikę. Politycy* kochają status quo bardziej niż cokolwiek innego. Masowa histeria, zamieszki, ludzie na ulicach, upadek wiary w system i walutę potrafi mocno nadwyrężyć system, a nawet jego fundamenty. Wychodząc na przeciw takim wydarzeniom należy łagodnie przemycić pewne informacje i podać wytłumaczenia oficjalnych posunięć w bardzo określony sposób.

źródło: link

Kolejne przypuszczenia:

Mogę się mylić, tak co do przyszłości metali szlachetnych jak i kondycji społeczeństw. Jednakże obserwacja i analiza społeczeństwa, programów telewizyjnych, które notują największą oglądalność, artykułów w internecie, systemu wartości świata zachodniego, stosowanych technik marketingowych, zagrywek polityków wraz z ich efektami oraz okładek śmieciowych gazet skłaniają mnie do stwierdzenia, że...

... większość ludzi myśleć nie lubi. Dlatego tego nie robi. Umysł człowieka jest tak skonstruowany, że jeśli ktoś nie poda z góry wytłumaczenia to będzie musiał on tego dokonać sam. Tak więc rządy tłumaczą co jest dobre dla kraju i obywateli. Obywatel to łyka. Jest zwolniony z wysiłku myślenia. Fajnie, można włączyć serial.

Refleksja na koniec:

Słynny Kartezjusz rzekł "Myślę więc jestem". Zanim doszedł do etapu "myślę" przechodził ciężką wewnętrzną batalię określaną jako "wątpię" i "kwestionuję". Jeśli za punkt wyjścia przyjmiemy rozważanie Francuza to wysunąć wniosek możemy, że ten kto nie kwestionuje (tj. nie zadaje pytań) ten nie myśli.

I tym sposobem "na oczach" społeczeństwa dokonuje się małymi krokami "niewidoczna" zmiana.

* Rzecz jasna Ci u władzy :)