Na ekonomia24.pl czytamy między innymi, że:
"Prawie 32 tysiące złotych długu publicznego przypada na każdego Polaka, który płaci podatek dochodowy (...) Jak mantrę powtarzam: musimy zrobić wszystko, by dług przestał rosnąć – dodaje Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową (...) Im dłużej będziemy zwlekali ze zmianami w systemie ulg podatkowych czy likwidacji różnych przywilejów emerytalnych, tym bardziej wyrzeczenia potem mogą być dotkliwe – dodaje Wiktor Wojciechowski, ekonomista Fundacji FOR"
A teraz szczypta faktów i pytań do refleksji:
- W jaki sposób zadłużenie narodowe ma spadać, skoro rośnie liczba urzędników? Pieniądze, które są przeznaczane na pensje urzędników pochodzą z podatków przedsiębiorców (i nie tylko)
- Jak sobie z tym poradzić skoro do tej pory rząd sobie z tym nie poradził? No i czy w ogóle w chwili bieżącej chce sobie z tym poradzić?
źródło: http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/rzad-podwyzszy-nam-podatki-zeby-zatrudnic-urzedasow_173797.html
- W jaki sposób osoby decyzyjne mają powstrzymać inflację skoro NBP wyraźnie stwierdza, że dąży do inflacji? Oczywiście można powiedzieć, że bank centralny chce utrzymać inflację na poziomie 2,5% co jest poniekąd dobre dla gospodarki. Cóż... nie czytałem jeszcze uzasadnienia w oparciu o co stwierdzono, że 2,5% inflacji rocznej jest optymalne dla gospodarki, ale wiem, że historia się lubi powtarzać. Myślę, że jest jak najbardziej wskazane zacytować tu Rene Sedillot (cytat z książki Moralna i niemoralna historia pieniądza):
"Ogólna zasada brzmi: pełzająca inflacja da się sprowokować i opanować. Ale zawsze przychodzi taki moment, gdy pozostaje już tylko ponosić konsekwencje galopującej inflacji (...) Kryzysy monetarne kończą się zawsze w podobny sposób. Pieniądz krąży w tempie większym od tempa przyrostu jego masy. Zaczna "parzyć palce". Każdy czym prędzej się go pozbywa, a przechodzące z rąk do rąk, lekceważone przez przelotnych właścicieli banknoty stają się zmiętymi papierkami (...) W przypadku krachu najbardziej pożądane jest złoto. "Ludzie wzdychają do monet", czytamy w raportach policyjnych z 1796 roku. W bolszewickiej Rosji złota obrączka to ostatnia szansa uniknięcia głodu"
- Co się dzieje z metalami szlachetnymi kiedy inflacja postępuje coraz szybciej? Oczywiście drożeją.
Aktualne przedsięwzięcia polityków śledzimy na bieżąco i nic nie wskazuje na to, aby miało dojść do redukcji długu publicznego i wyhamowania inflacji. Jednocześnie potwierdza to słuszność prognozy wzrostu cen metali szlachetnych, zwłaszcza srebra i złota. A na "wisienkę" aktualne zadłużenie polskiego obywatela
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz