Kilkanaście dni temu Fox News przedstawił doniesienia o dość przypadkowym odnalezieniu skarbu przez pewnego handlarza złomu. Historia ta, choć budzi emocje z racji niesamowitego uśmiechu losu wobec bohatera wydarzenia dość dobrze obrazuje pewne zjawiska odnoszące się do złota i srebra w charakterze lokacyjnym.
źródło: link
Historia ma się więc następująco:
1. Amerykański handlarz złomu rodem ze Środkowego Zachodu nabył na giełdzie staroci piękne jajo wykonane ze złota. Zapłacił za nie 14000 jednostek amerykańskiej waluty, określanej mianem dolara, zaś potocznie, aczkolwiek w pełni niesłusznie i całkowicie błędnie zwanej pieniądzem.
2. Jajo zostało kupione 10 lat temu i do 2012 roku właściciel nie przypisywał mu szczególnie dużej wartości, poza tą, którą jej nadał kupując je za wspomnianą kwotę.
3. Jak na ironię, miał ponoć nawet problemy z jego sprzedaniem w niewygórowanej cenie.
3. Splot pewnych wydarzeń zaczął kierować właściciela złotego jaja na trop prowadzący do ujawnienia czym owo jajo były w istocie.
4. A było ono jednym z arcydzieł rzemieślniczej sztuki rosyjskiego złotnictwa, bliżej znane jako Jajo Faberge. Zaginione dziesiątki lat temu. Jakże pożądane, jakże piękne! Budzące nie lada emocje, choć znane już tylko z opowieści czy nawet niemalże z mitów. Wykonane pierwotnie dla rodziny carskiej przez geniusza kunsztu jubilerskiego - Peter'a Carl Fabergé - ujrzało nareszcie światło dzienne. Wraz z tym ujawniło swoją prawdziwą wartość, szacowaną na nie mniej niż kilkanaście milionów dolarów!
źródło: link
Pojawia się pytanie: czy jajo przez ten czas było warte kilkanaście milionów dolarów czy było warte 14000$, lecz w momencie jego oględzin i wstępnej wyceny przez fachowca zyskało na wartości?
Choć Krugerrand czy nawet sztabka złota naszej produkcji nie jest produktem tak unikatowym jak jaja Faberge to jednego odmówić im nie można: wartości. I podobnie, jajo Faberge, choć przebywające w rękach człowieka, który nie rozumiał tego co posiada, wciąż trzymało* ono swoją wartość.
Tymczasem czytamy w sieci, że:
Złoto spełnia swoją funkcję jako zabezpieczenie tylko z powodu zachowania kursu polskiej waluty. Tym samym inne aktywa, których cena na polskim rynku jest zależna od postawy złotego, podobnie wypełniłyby taką rolę. To sprawia, że wyjątkowość złota jako zabezpieczenia portfela przed stratami w czasie bessy jest mocno przeszacowana.
W ramach polemiki:
Fakt nr 1: Główną funkcją złota nie jest ochrona przed bessą. Złoto jest akumulatorem wartości (o czym za chwilę). Samo w sobie jest obiektywnie cenne wartościowe bez względu na sytuację rynkową. A dzieje się tak z racji:
(1) przemysłowych (dzięki swoim właściwościom fizycznym i chemicznym znajduje zastosowanie w m.in.: dentystyce i elektronice;
(2) kulturowych (większość znanych nam tradycji nadawało złotu ogromną wartość i stąd złota biżuteria jest tak popularna, a w niektórych krajach graniczy to z fanatycznym uwielbieniem, np. Indie);
(3) ekonomicznych i monetarnych (z racji ograniczonej podaży oraz funkcji jaką potrafi pełnić jako pieniądz);
4) funkcji użytecznych w galwanotechnice oraz przemyśle rozrywkowym łącznie**
Złoto może być dobrą inwestycją, jeśli szybciej rośnie ono w sensie nominalnym niż spada moc nabywcza pieniądza, ale to już zaczyna nosić znamiona spekulacji, zwłaszcza jeśli rozgrywa się w okresie krótkoterminowym.
Fakt nr 1: Główną funkcją złota nie jest ochrona przed bessą. Złoto jest akumulatorem wartości (o czym za chwilę). Samo w sobie jest obiektywnie cenne wartościowe bez względu na sytuację rynkową. A dzieje się tak z racji:
(1) przemysłowych (dzięki swoim właściwościom fizycznym i chemicznym znajduje zastosowanie w m.in.: dentystyce i elektronice;
źródło: link
(2) kulturowych (większość znanych nam tradycji nadawało złotu ogromną wartość i stąd złota biżuteria jest tak popularna, a w niektórych krajach graniczy to z fanatycznym uwielbieniem, np. Indie);
źródło: link
(3) ekonomicznych i monetarnych (z racji ograniczonej podaży oraz funkcji jaką potrafi pełnić jako pieniądz);
źródło: link
4) funkcji użytecznych w galwanotechnice oraz przemyśle rozrywkowym łącznie**
źródło: link
Złoto może być dobrą inwestycją, jeśli szybciej rośnie ono w sensie nominalnym niż spada moc nabywcza pieniądza, ale to już zaczyna nosić znamiona spekulacji, zwłaszcza jeśli rozgrywa się w okresie krótkoterminowym.
Fakt nr 2: złoto ma "płynną" wartość od 1971 roku. W momencie zamknięcia złotego okna, co miało miejsce 15.08.1971 roku było wyceniane na 42$. W dniu dzisiejszym, zgodnie z popołudniowym fixingiem LBMA uncja złota kosztuje 1313,50$. Ergo...
Fakt nr 3: 1313,50$/42$ = 31,27
źródło: www.stooq.pl
Fakt nr 4: W okresie od 1971 roku aż do dzisiaj miały miejsce tak hossy jak i bessy. Złoto nie jest powiązane ani z trendami, ani z giełdą. Mogą być - i są - tu obecne korelacje, ale złoto jest powiązane w głównej mierze z dolarem, a więc walutą. Dywagacje na temat wartości złota powinny być czynione głównie w oparciu o jego związek z podażą waluty.
Wartość giełdy to w gruncie rzeczy wartość tego co reprezentują akcje składające się na dany indeks. Jeśli idzie on w górę, a składające się nań akcje spółek nie posiadają przypisywanej im wartości, to ich cena jest sztucznie zawyżona. Przykład?
Wartość giełdy to w gruncie rzeczy wartość tego co reprezentują akcje składające się na dany indeks. Jeśli idzie on w górę, a składające się nań akcje spółek nie posiadają przypisywanej im wartości, to ich cena jest sztucznie zawyżona. Przykład?
źródło: link
Bańka internetowa.
Złoto - raz jeszcze trzeba to powtórzyć - jest wartościowe samo w sobie. Wartość metali szlachetnych jest uniwersalna. Wartość waluty nie! Stąd słusznie określa się walutę mianem pieniądza fiducjarnego (z łac. fides - wiara).
Myślenie o złocie w kategoriach ochrony przed bessą jest błędne, albowiem jest wybiórcze.
Złoto - raz jeszcze trzeba to powtórzyć - jest wartościowe samo w sobie. Wartość metali szlachetnych jest uniwersalna. Wartość waluty nie! Stąd słusznie określa się walutę mianem pieniądza fiducjarnego (z łac. fides - wiara).
Myślenie o złocie w kategoriach ochrony przed bessą jest błędne, albowiem jest wybiórcze.
Kapitał można porównać do energii, która zmienia postać, a którą chcemy zatrzymać. Generowana z pracy Kowalskiego przechodzi w postać banknotów, które otrzymuje on w ramach wynagrodzenia. Banknoty te mając - nazwijmy to - "energię kapitałową" mogą ją utracić (np. poprzez spadek mocy nabywczej) lub zachować. Z racji tego, że nośniki energii (akcje, banknoty, złoto, towary, obligacje) są we współczesnym systemie dość zmienne to chcąc zachować energię należy umiejętnie nią kierować, przenosząc z jednego nośnika na drugi. W naszym przypadku i okresie długoterminowym złoto - oraz srebro - są niczym innym jak AKUMULATORAMI. Akumulatorami energii, którą jest kapitał, owoc naszej pracy, naszych wysiłków.
Jak nasze baterie kumulowały energię na przestrzeni ostatnich lat? Odpowiedź poniżej. Wykresy mówią same za siebie (wykresy pomarańczowy oraz zielony to oczywiście metale).
A na koniec jeszcze jeden wniosek: jeśli prawdą jest, że znalazca jaja Faberge proponował je komuś ze niewiele wyższą kwotę niż owe 14000$, a potencjalni kupcy odmawiali z racji "zawyżonej" ceny to wniosek jest taki: niewiedza kosztuje. Warto więc interesować się złotem i ... jajami Faberge. W końcu nam jest bliżej do Rosji niż Amerykanom, a dziś czasy niepewne i nieprzewidywalne.
A dla użytkowników FB od dziś można naszego bloga na nim śledzić. Zapraszamy do lajkowania.
źródło: www.stooq.pl
A na koniec jeszcze jeden wniosek: jeśli prawdą jest, że znalazca jaja Faberge proponował je komuś ze niewiele wyższą kwotę niż owe 14000$, a potencjalni kupcy odmawiali z racji "zawyżonej" ceny to wniosek jest taki: niewiedza kosztuje. Warto więc interesować się złotem i ... jajami Faberge. W końcu nam jest bliżej do Rosji niż Amerykanom, a dziś czasy niepewne i nieprzewidywalne.
A dla użytkowników FB od dziś można naszego bloga na nim śledzić. Zapraszamy do lajkowania.
* Biorąc pod uwagę wiek jaja oraz inflację to jego wartość w sensie nominalnym nawet rosła.
** Ten punkt proszę traktować z przymrużeniem oka
** Ten punkt proszę traktować z przymrużeniem oka