11 marca 2014

Kto naprawdę płaci za nowe mieszkania?

Końca ukraińskiego dramatu nie widać. A kto wie? Może cały ten bałagan to dopiero początek. Wydaje się, że napięcie jest zbyt duże, aby mogły je rozładować tzw. rozmowy dyplomatyczne. Nie ma się co okłamywać. Wojna wisi w powietrzu.

Miejmy nadzieję, że konsekwencje najbardziej destrukcyjnego symptomu patologii ludzkiego gatunku ominą nas szerokim łukiem. Nie oznacza to jednak że w kraju nad Wisłą będzie sielanka. Co prawda na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie opon jeszcze nie palą, ale licho nie śpi...

źródło: link

Podczas gdy w krajach totalitarnych rządzą tyrani, tak w krajach demokratycznych mamy... interwencjonizm rządowy. Zjawisko, które w tak dużej skali jak ma to miejsce dzisiaj, nie było obecne w czasach glorii i chwały złota i srebra. Podczas gdy wojna bezlitośnie, bezmyślnie, niepotrzebnie, przysparzając niewysłowionego cierpienia, upadlając oraz upokarzając ludzi, czyni dzieła zniszczenia, tak nadmierny (a z reguły takim właśnie jest) interwencjonizm robi to małymi krokami.

Dziś stawiamy dwa pytania: tytułowe (1), tj. kto tak naprawdę płaci za nowe mieszkania oraz (2) kto na tym zarabia?

KIM JEST CZŁOWIEK Z FOTOGRAFII?

To znany z pewnością części czytelników Ludwig von Mises. Intelektualny przywódca austriackiej szkoły ekonomicznej, osoba o umyśle niezwykle nietuzinkowym i absolutnie zdroworozsądkowym podejściu do ekonomii i polityki*. W jednej ze swych książek** przytoczył historię Stephena Cleveland'a, który będąc u władzy jako prezydent USA pod koniec lat 80. XIX wieku sprzeciwił się decyzji Kongresu o przyznaniu 10.000$ na pomoc grupie ludzi poszkodowanych w trakcie klęski żywiołowej. Uzasadnił ponoć to następująco:

O ile obowiązkiem obywateli jest wspomagać rząd, nie jest obowiązkiem rządu wspomagać obywateli***.

Zapewne część czytelników może powiedzieć "Jak to?"

RZĄD NIE POWINIEN POMAGAĆ

Nie ma się co rozwodzić. Sytuacja taka, w której rząd zarządza pieniędzmi dając je "potrzebującym" posiada pewne wady:

1. W systemie podłego, zadłużającego nas pieniądza śmieciowego rząd chcąc wydać pieniądze może zrobić 2 rzeczy:
a) ściągnąć wyższe podatki - wiadomo jak to się odbija na opinii i notowaniach;
b) pożyczyć, a więc wydrukować - a to wiadomo, że odbije się na inflacji.

Dawniej, kiedy rząd chciał dokonać wydatków musiał mieć na nie pieniądze. Dziś nie chcąc się narażać opinii publicznej oczywiście drukuje.

2. Wchodzi w rolę bogatego wujka, który daje biednym BO MA. Ale owo posiadanie pochodzi jak już wcześniej wspomnieliśmy albo z wyższych podatków albo wiąże się z kredytami i inflacją. Ci, którzy tego nie rozumieją - a szerokie jest takie grono - wyciągają rękę. Tym sposobem czynią socjalizm i podtrzymują chory system, w którym organy rządowe "wspierają" obywateli.... kosztem ich samych.

No bo skąd pochodzą dochody państwa?

A potrzeb obywateli jest wiele. Pojawia się tu rzecz jasna kwestia mieszkań. Oczywiście nowych i dla młodych. W sieci z kolei czytamy, że:

Państwo nie może się odżegnywać od tego i mówić, że mieszkalnictwo to jest problem tych, którzy szukają mieszkań. Bez pewnej inicjatywy ze strony rządu problem mieszkaniowy nie zostanie rozwiązany – mówi dr Jacek Furga, ze Związku Banków Polskich.

KTO PŁACI ZA NOWE MIESZKANIA?

Cytowane idee brzmią pięknie i wzniośle, jednakże wcielane w życie przez rząd posiadają swoje ciemne aspekty. O tym się już nie mówi...

1. Rząd za darmo rozdać nie może, ale może pomóc w ramach programu na rzecz młodych rodzin, małżeństw, itp. Pomaga przez częściowy udział w kupnie spłacając odsetki, dając część kapitału wstępnego bądź jakikolwiek inny sposób, który wiąże się wydaniem "państwowych" pieniędzy.

2. Piszę "państwowych", ponieważ pieniądze pochodzą od podatników. Za nowe mieszkania płacą więc Ci, którzy płacą podatki. A jeśli programy pomocy mają być sponsorowane w ramach druku nowych banknotów to płacimy wszyscy, tyle że drogą inflacji. Cóż... wszystkie drogi prowadzą do portfela Kowalskiego.

KTO NA TYM ZARABIA

3. O roli państwa, od której państwo nie powinno się odżegnywać wypowiadał się człowiek reprezentujący banki. Kiedy rząd zaczyna pomagać to dla: (1) chcących nabyć nowe mieszkanie; (2) chcących zaciągnąć na nie kredyt. Kto na tym zarabia?

Nie dziwić więc powinno, że banki i deweloperzy są za tym, aby państwo nam pomagało. Na udzielaniu tej pomocy w końcu zarabiają. Ba! I nie ma w tym nic złego... o ile pomoc ta nie pochodzi z portfela obywatela, który sam chce decydować o własnych pieniądzach. A jego pieniądze to także jego podatki.

Z całą pewnością głoś uznania wobec programów pomocowych nie byłby tak donośny, gdyby rząd wprowadził częściowy sponsoring dla osób chcących kupić mieszkanie z rynku wtórnego za gotówkę, tj. bez zaciągania kredytu. Podczas gdy z rynkiem wtórnym sprawa mogłaby jeszcze  przejść, tak ominięcie kredytu to byłoby już chyba za dużo...

Jest jeszcze jedna rzecz. Programy "wspierania" sztucznie pompują cenę, albowiem są interwencjonistyczne i w zdecydowanej opozycji wobec tego co zwie się całkowicie wolnym rynkiem. W sposób nienaturalny wpływają na popyt, co prowadzi do podtrzymywania cen na sztucznie zawyżonym poziomie, uniemożliwiając tym samym nabycie własnego M tym, którzy mają mniej i chcieliby kupić nie zaciągając kredytu.

Póki ogół nie zrozumie pewnych mechanizmów, póty rządy będą nas "wspierać".

* Tak, jestem zwolennikiem tez stawianych przez Ludwiga von Misesa oraz "Austriaków".
** Ekonomia i polityka. Wykład elementarny (2006). Warszawa: Fijorr.
*** Nie omieszkam sprawdzić czy nie był on jednym z tych prezydentów, którzy dokonali żywota w dziwnych okolicznościach, przedwczesnym wieku, po zatwierdzeniu nie korzystnej dla banków ustawy, itp.

INFORMACJA BRANŻOWA

A dla inwestujących w srebro dobra wiadomość. Obniżyliśmy koszty produkcji srebrnych uncji do 16,90 zł (w opcji z rafinacją) oraz 11,90 zł (w przerobie czystego srebra) oferując tym samym najniższe ceny za tego typu usługi w Polsce. Doprawdy kilkadziesiąt gram starej biżuterii oraz 16,90 zł pozwala na uzyskanie pięknej uncjowej polskiej sztabki inwestycyjnej.