W ostatnich dniach pojawił się artykuł, z którego wynika, że Polska posiada prawo do wydobycia ropy naftowej z obszaru Pacyfiku, nieopodal Meksyku. Pewna grupa ludzi pracuje więc nad wydobyciem czarnego złota, co może się przełożyć na zyski. Pojawia się pytanie: czyje zyski? Skoro pisze się, że Polska posiada możliwość wydobycia ropy naftowej, to czy szary Kowalski odczuje to w jakiś sposób?
źródło: link
Zapewne nie, ale w oczach rządu jeśli ktoś ma dużo to trzeba mu zabrać więcej niż innym. O tym jakie konsekwencje może mieć opodatkowanie KGHM'u można przeczytać tu i tu. Nie dziwi więc to co mówią przedstawiciele austriackiej szkoły, że im więcej rząd ingeruje w wolny rynek i więcej opodatkowuje tym na gorsze to tylko wszystkim wychodzi. Tak więc bogactwo zasobów nie zawsze oznacza dobrobyt. Ale jest jeszcze druga strona medalu. Poza "łapami" rządu są jeszcze "łapy" innych Państw. I tu właśnie wracamy do ropy...
Czy jej posiadanie naprawdę oznacza korzyści? Ropa jest wyceniana w USD i jeśli komuś się to nie podoba to może powiedzieć NIE. Wtedy czeka go inwazja i/lub śmierć. Przykładem są przywódcy Iraku oraz Libii. Ich los może podzielić lider Iranu, którego chęć bycia niezależnym od USD i EUR drażni państwa zachodnie. W tym linku film, który przedstawia dlaczego Kaddafi mógł naprawdę zginąć. Wszystko rozbija się o ropę i złoto. Na potrzeby bardziej obiektywnego spojrzenia na sytuację warto zapoznać się także z dążeniem Kaddafiego do uniezależnienia całego Bliskiego Wschodu i Afryki od przymusu przyjmowania za ropę pustego dolara.
Iran idzie w ślady w Libii. Czy tym razem uda się "odsunąć" śmieciowego dolara? Czas pokaże, ale jeśli tak to złoto może poszybować do góry znacznie wyżej niż zeszłego lata.