Dziś krótka refleksja nad wyższością metalu nad papierem, a już na pewno nad zapisem cyfrowym. Skłaniają nas do tego wydarzenia ostatnich dni. Otóż klientom mBanku oraz Multibanku serce stanęło w gardle, gdyż ku ich ogromnemu zaskoczeniu należące do nich konta bankowe po prostu się wyzerowały.
Zapewne sprawa zostanie wyjaśniona, nieodzyskane jeszcze "pieniądze" zwrócone, itd.
źródło: link
Czas na wnioski:
1. Metal nie paruje, nie rozkłada się oraz nie utlenia się do całkowitego zniknięcia. Jego waga oraz struktura chemiczna nie zmieniają się na przestrzeni setek czy nawet tysięcy lat. Z tego też powodu nie mogą zniknąć "ze stanu" tak jak zapis cyfrowy.
2. Papier jest w dwóch słowach podatny na uszkodzenia mechaniczne oraz inflację (czyt. coś co politycy myślą, że kontrolują). Można go podpalić, przedrzeć, wytrzeć. Jednym słowem zniszczyć. Można go też drukować w nieskończoność i twierdzić, że posiada wartość, podczas gdy poza kalorycznością (można w końcu "pieniędzmi" palić w piecu, tu zdjęcie) oraz wartością kolekcjonerską pewnych egzemplarzy nie posiada on obiektywnej wartości.
3. Zapis cyfrowy ma charakter wirtualny i choć znajduje szerokie zastosowanie w dobie niezwykle szybko postępującego rozwoju technologicznego, umożliwia "znikanie" środkom płatniczym, które określa się jako pieniądze. Pole do popisu w zakresie manipulacji cyframi na koncie jest to doprawdy szerokie.
Rzecz jasna zapis cyfrowy oraz papier mają swoje zalety, zaś wszystko co napisane powyżej to istny banał. Tyle, że o tych banałach zaczynamy zapominać. Nie łudźmy się, że kryzys będzie łagodny. Czara goryczy przelać się musi, bo głupota i chciwość naszego gatunku sięgnęła zenitu. W jaki sposób poradzą sobie z tym politycy i bankierzy nie wiadomo do końca. Pewne jest jednak, że w dniu dzisiejszym tak wydrukowanie banknotów jak i stworzenie oraz unicestwienie "pieniądza" w formie cyfrowej wymaga dosłownie jednej rzeczy...
... naciśnięcia przycisku Enter.