10 grudnia 2012

Jak pozyskać dawcę kapitału?

Przekonanie o utrzymaniu się hossy w najbliższym czasie nie jest już rzadkością, ale czy poobijana Europa naprawdę wychodzi na prostą? Czy naprawdę tak wiele osób jest przekonanych, że udzielanie pożyczek (czyt. wzrost zadłużenia) krajów europejskich naprawdę coś pomoże i uchroni przed rozlewem krwi na parkietach? Generalnie schemat przed giełdowym nurkowaniem jest ten sam od lat. Rośnie optymizm, większość inwestorów zaciera ręce i postrzega rzeczywistość przez różowe  okulary, zapowiadane przez pesymistów korekty nie nadchodzą, politycy i elita twierdzą, że wychodzimy na prostą, itd. A jak wiadomo, na spadkach zarabiają nieliczni, ale za to obficie.

źródło: link

Czytamy w sieci, że John Paulson przeszacował efekty kryzysu zadłużenia w strefie euro. Zapowiedział, że ograniczy inwestycje zarabiające na problemach eurolandu. Cóż, wiele indeksów europejskich w ostatnich 6 miesiącach poszło wyraźnie w górę, a sam WIG ok. 20%. Bardzo dobry wynik. Poza indeksami też jakby spokojniej. Grecja nie bankrutuje. Hiszpania podobnie. A fundusz prof. Rybińskiego, który gra m.in. na spadek rynków europejskich oraz wzrost złota jak nie przyniósł zysków tak wciąż ich nie przynosi...


źródło: link

Wracając do Paulsona, prezes przez duże P i super fachura od rynków, który dzięki grze na spadki w 2007 roku zarobił taaaaakie pieniądze, nagle przyznaje się do błędu. Mówi otwarcie, że przeszacował skalę europejskiego dramatu i teraz już tak bardzo nie będzie grał na spadek. Jego fundusze odnotowują straty, co nie wszystkim jest już w smak. Tymczasem dziennikarze mają niesamowitą pożywkę mogąc podyskutować o tym jak źle idzie Paulsonowi, który co więcej wierzy w dalsze wzrosty złota. Brakuje jeszcze aby dziennikarze udzielili paru rad i wskazówek.

Abstrahując od maszynek do gadania pojawia się pytanie: po co nagłaśniać takie rzeczy?

Co mówi logika?

1. Jeśli Paulson zarobił miliardy na spadkach to nie urwał się z choinki.
2. Jeśli Paulson przyznaje się szczerze do błędu to może popsuć sobie i swojemu funduszowi reputację i renomę.
3. Jeśli Paulson rzeczywiście się pomylił i wychodzi z krótkich pozycji to traci mnóstwo pieniędzy, a jego klienci nie będą tym zachwyceni. Znając jednak jego podejście MUSIELI WIEDZIEĆ, że fundusz zarobi dopiero gdy w Europie poleje się krew, zdrożeje złoto, itd.*
4. Jeśli Paulson rzeczywiście uważa, że sytuacja w UE nie będzie jednak tak dramatyczna jak zakładał, to powinien całkowicie zamknąć krótkie pozycje, a tymczasem jak podają media tylko je ogranicza (Dywersyfikacja jest przeznaczona jedynie dla tych, którzy nie wiedzą co się będzie działo).

Co mówi nauka?

Emocja prawie zawsze wygrywa z intelektem.

Co mówi praktyka?

Emocja prawie zawsze wygrywa z intelektem.

Co mówi Warren Buffet?

Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia

Płaci się bardzo wysoką cenę za pogodną jednomyślność.

Drżyj, gdy inni są zachłanni. Bądź zachłanny, gdy inni drżą.

Co mówi przenikliwość?

Jeśli Kowalski, lub bardziej Smith, jest naiwny to uwierzy w słowa Paulsona. Skoro ten człowiek zarobił mnóstwo pieniędzy to znaczy, że się zna i wie co mówi, a pomylić się może każdy, tym bardziej, iż sytuacja jest niepewna. A nawet jeśli się nie zna to jego strategia nie przynosi w tej chwili zysków więc jest błędna i Europa wychodzi na prostą, a wszelkie fundusze grające na spadki indeksów europejskich mogą iść do lamusa. Tak więc idą wzrosty, można zarobić :)

Jeśli poczynania Paulsona są rzeczywiście nagonką, a bezrefleksyjne media dały się w tym wszystkim jak zawsze wykorzystać (co notabene lubią, wszak nie chodzi o rzetelność tylko o paplanie) to przed nami rajd optymizmu wśród wszelkiej maści i z różnych kontynentów inwestorów. Jeśli do tego Paulson wcale nie ograniczył swoich krótkich pozycji, a może nawet je jeszcze powiększył to być może potwierdzi stare mądre przysłowie, wedle którego historia się lubi powtarzać. Wystarczy jakieś bankructwo, parę komentarzy dziennikarzy, oskarżenie o stan rzeczy spekulantów i panika gotowa. A stąd już tylko zyski z krótkich pozycji.

A jakie są nastroje?

Wygląda na to, że w chwili bieżącej blisko 60% inwestorów w Polsce patrzy z optymizmem w przyszłość rynku. Tu więcej informacji na temat ostatnich nastrojów panujących wśród polskich inwestorów.

A jakie są nastroje na świecie?

Według AAII wśród amerykańskich inwestorów najbliższe 6 miesięcy 42% widzi "byczo", 23% neutralnie, zaś 34% "niedźwiedzio". Jak więc widać większość stanowią optymiści.

Według SSC w ostatnim miesiącu globalna tendencja do podejmowania ryzykownych inwestycji nie uległa zmianie, ale z bardziej szczegółowych danych wynika, że w przypadku Europy w ciągu ostatniego miesiąca wzrosła.

Podsumowując:

Zadłużenie państw nie zmalało, nastroje wzrosły. Z wieszczów giełdowego horroru szydzi się między wierszami. Grecja ku zdziwieniu nie bankrutuje. Złoto i srebro nie kosztują odpowiednio 5000$ i 100$.

Przekonanie o końcu kryzysu może być jednak niczym innym jak tzw. myśleniem życzeniowym.

* Podobnie rzecz się ma w Polsce. Znając podejście prof. Rybińskiego i jego strategię zarządzania funduszem czy można mieć do niego pretensje, że jednostki jego funduszu jeszcze nie zarabiają? Zarobią dopiero wtedy gdy pojawią się w Europie spadki, a złoto zdrożeje. Pretensje do profesora Rybińskiego byłyby uzasadnione gdyby miał on bezpośredni wpływ na krachy parkietów oraz wzrost kursu złota. Takiej omnipotencji nie ma nawet Chuck Norris.