2 listopada 2011

Kiedy sprzedać srebro?

Jest conajmniej banalnym, a już na pewno oczywistym stwierdzenie jakoby należało sprzedać srebro kiedy jest ono najdroższe. I nie byłoby z tym najmniejszego problemu, gdyby było wiadomo kiedy ów szczyt cenowy nastąpi... A co dopiero gdy szary Kowalski słyszy o formacjach, liniach oporu, średnich kroczących, świecach japońskich, itd.

W jaki więc sposób ma on po nabyciu pewnej ilości srebra i/lub złota rozpoznać szczyt cenowy danego surowca?



Nieniejszemu blogowi przyświeca znana sentencja Przysłowia mądrością narodów, a jednym z najbardziej wartościowych dla inwestującego Kowalskiego jest Historia się lub powtarzać. A ta właśnie pokazuje jedną rzecz w sposób niezwykle wyraźny: kiedy dane aktywa (np. akcje, nieruchomości, tulipany) rosną na wartości nierzadko dochodzi do sytuacji kiedy realna cena mocno odbiega w górę. Jest to efekt prawa popytu i podaży, zgodnie z którym rosnące zapotrzebowanie na dany towar winduje ceny w górę. Gdyby jednak ceny sprowadzić jedynie do wspomnianego prawa to cykle cenowe wyglądałyby prawdopodbnie jak niebieska linia. Mały wzrost, mała korekta. Lekka hossa, lekka bessa.


Tymczasem NALEŻY pamiętać, że rynkiem rządzą nie racjonalne decyzje, lecz emocje. Rzecz wydaje się oczywista i stwierdzić można, że podajemy w tym momencie kolejny truizm. Ale czy gdyby sprawa byłaby doprawdy tak prosta to czyż kolejnych krachów nie dałoby się uniknąć?

Otóż nie. Człowiek jest istotą bardziej emocjonalną niż racjonalną. Nie uczy się historii, a nawet jeśli się nauczy to i tak tego nie wykorzystuje. Co więcej w obiegu mamy coraz większą ilość papierowych i wirtualnych pieniędzy. Z tego też powodu można w uproszczeniu określić współczesne gospodarkę oraz rynek inwestycyjny jako czarną sinusoidę.

Mała dygresja dla ciekawych podłoża biologicznego naszych emocji: układ limbiczny, który odpowiada za emocje ukształtował się około 100 milionów lat wcześniej niż kora nowa, która uchodzi za organ odpowiadający za nasze myślenie. Emocje są nam bardziej potrzebne niż myślenie. Niestety nie zawsze się to przekłada na powodzenie finansowe. Zatem okiełznać emocje to nie lada wyzwanie jako że stanowi ono w gruncie rzeczy rzucenie rękawicy samej matce naturze...

Wracając do meritum, jak Kowalski ma wiedzieć kiedy sprzedać swoje cenne monety i sztabki? Przede wszystkim musi obserwować nastroje panujące na rynku. Kiedy złoto szturmowało latem tego roku pułap 1900$/oz gazety rozpisywały się wyraźnie częściej na ten temat niż wtedy gdy złoto "nie hałasowało", a więc jego cena ani nie zmierzała szczególnie do góry, ani specjalnie do dołu. Jednym słowem: nuda. Tuż potem nastąpiła korekta.

I tak samo ze srebrem. Kiedy metal ten zbliżał się w kwietniu 2011 do swojego historycznego rekordu 50$/oz wszyscy zachwalali w niebogłosy srebro. I słusznie, albowiem prawie wszystko wskazuje na to, że w długoterminowym okresie srebro i złoto pobiją kolejne rekordy historyczne. Ale kwietniowy "hałas" wokół srebra spowodowany był tym, że jego cena w krótkim okresie poszybowała w kierunku północnym. Na przełomie kwietnia i maja 2011 nastąpiła odczuwalna korekta.

To co Kowalski powinien jednak wiedzieć to, że kiedy wykres czegokolwiek zmierza w górę "pionowo" jest niemal pewne, że w pewnym momencie nastąpi korekta. W prawdzie załamania rynkowe nie zawsze były poprzedzane szybkim rajdem wykresów na północ, ale jeśli już się pojawiały to zawsze kończyły się silną korektą. Jest to więc cenna wskazówka dla Kowalskiego: obserwować rynek i nastroje. A więc słuchać co mówią ludzie i czytać co w gazetach piszą.

Warto pamiętać o jeszcze jednej rzeczy: emocje na rynku są tak intensywne jak nigdy wcześniej w historii. Dzieje się tak za sprawą udziału w nim potężnej liczby inwestorów. Podczas gdy w 1980 roku, kiedy srebro i złoto biło historyczne rekordy, liczbe inwestorów była ograniczona do Europy Zachodniej (Londyn) oraz Ameryki Północnej (Nowy Jork). Dziś w kruszce inwestować może cały świat. I z pewnością nie jest to bez znaczenia. Z tej perspektywy nie dziwią wcale prognozy ekspertów, wedle których złoto będą kosztować kilka tysięcy, a srebro kilkaset dolarów.

Nasuwa się nam jednak pytanie: czy ceny srebra i złota już "pękły"? Czy nie podrożeją już więcej?

Wahania giełdowe mają miejsce nawet przy trendzie wzrostowym. Metale tanieją i drożeją, ale długoterminowo ich wartość rośnie. Nic nie wskazuje na to, aby długoterminowy trend wzrostowy srebra i złota miał się ku końcowi. Póki kryzys gospodarczy nie zostanie zażegnany, a banki centralne nie przestaną drukować pieniędzy, można mieć pewność, że metale drożeć będą. I to bardzo mocno. Nawet jeśli chwilowo tanieją, to i tak za jakiś czas ich cena wzrosnąć musi jeśli tylko rządy i banki nie okiełznają polityki chciwości.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz